- Nie jesteśmy jeszcze gotowi, żeby spojrzeć na siebie w prawdzie, ale przesłanie do narodów polskiego i rosyjskiego, które patriarcha Cyryl i abp Józef Michalik podpiszą 17 sierpnia jest profetycznym gestem, zaledwie pierwszym krokiem do pełni pojednania i przebaczenia - mówi w wywiadzie dla KAI metropolita lubelski abp Stanisław Budzik, który był aktywnie zaangażowany w przygotowanie tego dokumentu.
Po tym symbolicznym spotkaniu został zawieziony obraz Matki Boskiej Częstochowskiej na miejsce kaźni Polaków. Kilka miesięcy później powstał zespół roboczy, który pracował nad dokumentem od lutego 2010 roku, czyli ponad dwa lata. Udało się nam opracować wspólny dokument i jest to bardzo wyraźny znak, który jednak jest tylko początkiem drogi.
KAI: Czy jest jakaś analogia między tym przesłaniem a listem biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku? W tamtym dokumencie słowem-kluczem było "przebaczenie". Można powiedzieć że duchową poprzeczkę ustawiono wówczas Polakom bardzo wysoko.
– Są analogie, ale też zasadnicze różnice. Po zakończeniu obrad II Soboru Watykańskiego biskupi polscy napisali orędzia do wszystkich biskupów świata przed zbliżającym się rokiem tysiąclecia chrztu Polski. Na uroczystości milenijne zapraszaliśmy kolejne episkopaty. Episkopat niemiecki odpowiedział na list polskich biskupów i w niemieckiej historiografii mówi się o wymianie listów. My zaś widzimy tylko naszą inicjatywę.
Tu natomiast Opatrzność zarządza, że w 50. rocznicę otwarcia Soboru wystosujemy wspólne orędzie z patriarchą Cyrylem. Warto przypomnieć, że jest to jeden z owoców Soboru. Bez otwarcia Kościoła katolickiego na dialog z innymi Kościołami, bez porzucenia narracji o "heretykach" i "schizmatykach", bez zobaczenia braci w ludziach ochrzczonych w innej wierze i odkrycia, jak wiele nas z nimi łączy, szczególnie zaś z Kościołami prawosławnymi – taki dokument byłby nie do pomyślenia.
Jest jednak istotna różnica w powstaniu obu dokumentów. Po Soborze Watykańskim II każdy episkopat pisał listy we własnym imieniu i wszystko działo się w obrębie Kościoła katolickiego. Natomiast na opracowanie obecnego przesłania zdobyli się chrześcijanie należący do różnych Kościołów. Wydanie wspólnego dokumentu było o wiele trudniejsze, o wiele wyżej ustawiono poprzeczkę. Kształt dokumentu, pewien poziom jego ogólności, wynikał z tego, że każda ze stron musiała się zgodzić na każde zdanie, musieliśmy wspólnie nad nimi dyskutować i wyrazić na nie zgodę.
Od zakończenia Soboru upłynęło wiele lat, obydwa Kościoły postąpiły do przodu. Zrozumieliśmy, że jeżeli chcemy ocalić wartości, na których wyrosła Europa, my, chrześcijanie, musimy mocniej zewrzeć szeregi. Nasz kontynent zaczyna bowiem zapominać o swoich fundamentach.
Co do "przebaczenia", kluczowego słowa z listu biskupów polskich do niemieckich: nie powtórzyliśmy go w obecnym przesłaniu, bo to jest inny dokument. Ale wiele słów ważnych – kluczowych i pięknych – też w nim znajdziemy.
KAI: List polskich biskupów został wystosowany 20 lat po wojnie, a mimo to wielu Polaków gwałtowanie mu się sprzeciwiło, zareagowali bardzo emocjonalnie i trzeba przyznać – były to emocje uzasadnione.
– Ówczesne emocje podgrzewała także wściekła propaganda komunistyczna, ale wielu ludzi uznało, że dokument zawiera zbyt daleko posunięte sformułowania. Rany zadane w czasie II wojny światowej były całkiem świeże. Mimo to, gdy kard. Stefan Wyszyński stanął wobec pielgrzymów na Jasnej Górze i zapytał, czy przebaczają, wierni odpowiedzieli: Przebaczamy!
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.