Na znaczenie żywotnej więzi między poszukiwaniami w dziedzinie nauk ścisłych a teologią wskazuje na łamach dzisiejszego „L’Osservatore Romano” Lucetta Scaraffia.
Publicystka watykańskiego dziennika nawiązuje do niedawno odkrytej tzw, „boskiej cząstki” i zaznacza, że w obliczu nieporozumień pomocą w dogłębnym spojrzeniu na trudne kwestie może być niedawno wydana we Włoszech książka „La scienza e Dio” [Nauka i Bóg], będąca zapisem rozmowy Giulio Brottiego z ks. prof. Michałem Hellerem. Poniżej przytaczamy za edycją polską „L’Osservatore Romano” tłumaczenie wspomnianego artykułu. Jest on także dostępny w internecie pod adresem: http://www.osservatoreromano.va.
Ostatnio wiele się mówiło o „boskiej cząsteczce”, mieszając, często z odrobiną ironii, kosmologię i religię. Definicja ta zdaje się sugerować pojednanie nauki z Bogiem za pomocą formuły, która chciałaby rozwiązać kwestię bezproblemowo.
Z tymi łatwymi, lecz powierzchownymi rozwiązaniami kontrastuje propozycja poważna: polega ona na tym, by rozwikłać węzeł za pomocą „ osób-mostów”, czyli uczonych katolików, którzy dają świadectwo, w swoich badaniach i w wierze, możliwości współistnienia tych dwóch dziedzin, tak często opisywanych jako przeciwstawne, jeśli nie wręcz wrogie.
Jako taka „ osoba-most” zaprezentowany jest Polak, Michał Heller – fizyk i matematyk, ale również teolog – w małej i wartościowej książce wydanej teraz we Włoszech (La scienza e Dio [Nauka i Bóg], wyd. La Scuola). Uczony odpowiada na inteligentne i trafne pytania, które zadaje mu Giulio Brotti, ponieważ chce zwrócić uwagę na rzecz bardzo aktualną: „Istnieje dziś poważne rozdzielenie między środowiskiem instytucji kościelnych a dziedziną badań naukowych”. Podział ten, jego zdaniem, należy pilnie usunąć, poczynając od wzięcia pod uwagę metody, którą wypracowała nowoczesna nauka i która jest nie tylko jej największym osiągnięciem, ale i najbardziej znaczącym wkładem do współczesnej kultury.
Ważne jest bowiem, według Hellera, aby została na nowo nawiązana żywotna więź między kulturą kościelną a naukową. Stawką w grze jest tu integralność ludzkiego doświadczenia. Za punkt wyjścia należy przyjąć pewnik, że uczeni są osobami w naturalny sposób religijnymi, nawet jeśli nie należą do żadnego Kościoła, ponieważ stykają się z immanentną racjonalnością zjawisk przyrodniczych, a są to rzeczywistości, w których stają oni w obliczu tajemnicy.
Ks. Heller przypomina następnie długą historię relacji między nauką a teologią, zauważając, że w przeszłości refleksja teologiczna i głoszenie orędzia chrześcijańskiego wzajemnie się przenikały z nauką swoich czasów, i stwierdza, że nowoczesna nauka jest głęboko zakorzeniona w teologii i filozofii średniowiecznej. Uczony powraca również do kontrowersyjnej sprawy Galileusza, o której często mówi się, że zapoczątkowała niezrozumienie między nauką i wiarą. Kościół miał długą tradycję alegorycznej interpretacji Pisma Świętego, toteż hipoteza Galileusza sama w sobie nie miałaby aż tak wielkiej siły wywrotowej, gdyby nie pojawiła się w okresie wielkich napięć po Reformacji, kiedy wszystkie nowości wydawały się podejrzane.
Uczony mówi, że szczególnie bliskie są mu kwestie, którymi zajmował się Leibniz i które, jego zdaniem, sięgają korzeni nowych relacji między nauką a teologią i służą zrozumieniu problemów stawianych przez nowe hipotezy na temat rzeczywistości kosmosu oraz przez pewność, że jesteśmy w przededniu nowej wielkiej zmiany w zrozumieniu świata. Myśli on, że mogą w niej dokonać rewolucji najbliższe odkrycia, nawet w krótkim czasie; być może przez nową „teorię wszystkiego”, która połączy dwie wielkie teorie współczesnej fizyki: mechanikę kwantową i ogólną teorię względności.
Z wielkim żarem ks. Heller mówi, że przyszli kapłani powinni być dobrze wykształceni w zakresie nauk ścisłych, czego dzisiaj się nie spotyka, zarówno dlatego, że dominuje humanistyczne podejście do filozofii, jak i dlatego, że po Soborze Watykańskim II rozpowszechniło się przekonanie, że kapłani powinni zajmować się wyłącznie duszpasterstwem w ścisłym sensie tego słowa. A tymczasem również uczeni-kapłani prowadzą pracę duszpasterską, ponieważ są w stanie rozmawiać z badaczami ich językiem, a zatem nawiązywać prawdziwy dialog, twierdzi ks. prof. Heller.
Jego zdaniem należy dążyć do spotkania z Bogiem nie tam, gdzie badania naukowe napotykają problemy – aby Bóg niejako uzupełnił luki – lecz tam, gdzie nauka czyni szybkie postępy, ażeby dać nam możliwość właściwego zrozumienia wszechświata. Zasadniczym celem wysiłków naukowych jest „dekodyfikowanie tego, co chrześcijanie pojmują jako immanentny Logos stworzenia”. Skoro „akceptuje się fakt, że rzeczywistość stanowi depozyt 'sensu' – jak sugeruje nauka – to trudno jest uniknąć konfrontacji z perspektywą o charakterze teologicznym”. Opowiedzenie się „po stronie Logosu”, które „stanowi początek zachodniej filozofii i nauki, byłoby wówczas odzwierciedleniem racjonalnego planu, na którym opiera się cały wszechświat” – powiada ks. prof. Heller.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.