Nie powinniśmy zapominać, że ewangelizować to kochać, a kochać to słuchać. Słuchanie jest darem Ducha. Pierwsze powinno być słuchanie.
W kolejnych tygodniach dane mi było odkrywać łaskę słuchania siebie nawzajem w modlitwie, kiedy składano świadectwo. Wsłuchiwaliśmy się nie w szczegóły życia danej osoby, ale w to, w jaki sposób Pan w niej działał. Stopniowo wyzbywałem się swojego analitycznego podejścia na rzecz słuchania i uczenia się wszystkiego na podstawie świadectwa. W ten sposób, mając czterdzieści pięć lat, zacząłem najpierw kochać spotykanego człowieka takim, jakim jest, a nie chciałem – jak wcześniej – od razu zaradzać temu wszystkiemu, co w drodze analizy w nim odkrywałem.
Znaczenie modlitwy polega na tym, że pozwala ona wsłuchiwać się w Ducha Świętego, a jednocześnie w braci. Bardzo szybko okaże się, że będzie chodziło o jedno i to samo słuchanie. Kiedy każdy trwa w takim słuchaniu, wówczas całe zgromadzenie ulega przemianie. Pojawiają się dobre, oczekiwane owoce. Trzeba tylko taką dobrą drogę obrać!
Właśnie w taki sposób chrześcijanie mogą się nawzajem ewangelizować. Jest to niewątpliwie pierwsza rzecz, jaką należy uczynić, zanim pobiegniemy na drugi koniec świata szukać człowieka, którego mamy nawrócić... Tego rodzaju słuchanie rodzi komunię, a komunia jest nieodzowna dla misji.
Sposób, w jaki człowiek słucha, wiąże się na pewno z autentycznym nawróceniem. To zaś dokonuje w wierzącym głębokiego wstrząsu, zdolnego uczynić z niego dobrego głosiciela Ewangelii. Rozumie on, że pierwsze jest słuchanie – pośród braci w wierze. Później – słuchanie brata, któremu mamy zanieść Dobrą Nowinę. Ostatecznie w każdej sytuacji chodzi o słuchanie Ducha Świętego. Kluczem do właściwego słuchania jest modlitwa medytacyjna i adoracja.
Nigdy nie zapomnimy tego spotkania młodzieży... Miała być oczywiście jakaś chwila przeznaczona na adorację Najświętszego Sakramentu. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wsłuchiwaliśmy się w siebie nawzajem w modlitwie. Ktoś powiedział: „Można by zrobić procesję już dziś wieczorem”. Młodzież miała dotrzeć na spotkanie na 18:00. Ktoś inny dodał: „I może po pół godziny adoracji w nocy?”. Rozpoczęliśmy więc nie od kwestii do rozstrzygnięcia, ale od modlitwy. I zanim spotkanie się zaczęło, wszystko było wiadomo.
Procesja przebiegała w bardzo prosty sposób. Po mocno spadzistej łące ksiądz, pięciokrotnie, trzymając monstrancję, robił kilka kroków do góry, po czym zatrzymywał się w miejscu oświetlonym reflektorem. Wówczas wszyscy w ciszy klękali, a później w postawie stojącej wielbili Najświętszy Sakrament. Procesja ruszała z miejsca bez wytyczonej trasy. I znów – pauza na adorację. Dwustu młodym ludziom nie trzeba było wygłaszać żadnej przemowy, wystarczyło dziesięciominutowe wprowadzenie na samym początku...
A nocna adoracja cieszyła się wielkim powodzeniem – ze wszystkich namiotów wychodzili przebudzeni ludzie. Powiedzieliśmy tylko tyle: „Jezus przyszedł do was tego wieczoru. Do was należy złożyć mu wizytę tej nocy”. Sprawa okazała się prosta: żeby zacząć, weszliśmy w słuchanie Ducha Świętego i siebie nawzajem, a także w słuchanie młodych, aby rozeznać ich potrzeby; oni z kolei weszli w słuchanie Jezusowego Serca podczas adoracji.
Zdecydowanie uciekajmy od świata, który słucha sam siebie i polega na własnych sposobach rozumowania. Chrześcijanin angażuje się w słuchanie braci – i Ducha Świętego w nich – aby mieć jasne rozeznanie. Z tym samym zapałem wsłuchuje się w ludzi, którym będzie głosił Dobrą Nowinę. Bóg może go wówczas oświecić, a także przemówić do jego serca. On bowiem wybiera ludzi mających być narzędziami nawracania innych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).