Nakładem Wydawnictwa WIĘŹ ukazał się nieznany dotąd polskiemu czytelnikowi „Dziennik” Raïssy Maritain (1883-1960), żony Jakuba Maritaina, wybitnego francuskiego filozofa, odnowiciela tomizmu, współtwórcy chrześcijańskiego personalizmu, jednego z największych myślicieli katolickich XX wieku.
„Dziennik”, wydany po raz pierwszy we Francji już w dwa lata po śmierci autorki, odbił się wówczas głośnym echem, ujawniał bowiem jej życie mistyczne, ukrywane nawet przed najbliższym otoczeniem.
Maritainowie, po swoim nawróceniu w młodości i przyjęciu chrztu, prowadzili w Meudon pod Paryżem dom otwarty, przez który przewinęły się setki osób, w tym tacy pisarze i artyści jak Julien Green, Marc Chagall, Jean Cocteau.
„Młodzi ludzie, niewierzący, zagubieni, zranieni – pisze w posłowiu do polskiego wydania «Dziennika» brat Moris – nie przestawali przychodzić do Jacques’a, który wyciągał do nich rękę, przyjmował ich i pomagał odnaleźć sens życia. Wszyscy troje, Jacques, Raïssa i Wera (młodsza siostra Raissy), kochali tych młodych ludzi. W swojej modlitwie i w ofierze uczynionej z siebie Raïssa bezustannie polecała ich Bogu. 17 marca 1917 r. zanotowała w «Dzienniku»: „Chciałabym, aby bliźni miał schronienie w moim sercu, podobnie jak ja pragnę znaleźć schronienie w sercu Jezusa”.
„Dziennik” Raïssy Maritain pokazuje niezwykłe promieniowanie wiary, która oparta jest na kontemplacji Boga i przekazywana innym ludziom z miłością.
Po upływie pół wieku – podkreśla wydawca książki. „Dziennik” stanowi nie tylko świadectwo poszukiwań duchowych i niezwykłej osobowości żony Maritaina, ale jest także przyczynkiem do poznania lat 20. i 30. XX wieku jako czasu odradzania się katolicyzmu we Francji.
W serii Biblioteka WIĘZI ukazały się ostatnio także dwie inne książki Raïssy Maritain: jej „Poezje” oraz „Chagall, czyli burza zaczarowana”, obie pozycje w przekładzie Marii Żurowskiej.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.