Kulturalnie i z szacunkiem – klucz do przestrzeni, zwanej wspólnotą.
Gdzie proboszcz tak pędzi? Przyhamowałem i zawróciłem. Po długim weekendzie pusto nad jeziorem. Pani Krysia, znużona daremnym wypatrywaniem klientów, stała za ladą baru. Zatrzymałem się na krótką pogawędkę. Wkrótce przyłączył mąż, po paru minutach nadjechali dostawcy towaru. Że w parafii biały tydzień, rozmowa zeszła na pierwszą Komunię. Zresztą nie tylko z powodu białego tygodnia. Przecież to moje pierwsze Skrzyneckie chrześniaki. Oskar, Patryk, Dominik… Dzieci ochrzczone wkrótce po przybyciu do parafii. To całkiem inna jakość przygotowań i przeżywania uroczystości. Aż trudno powiedzieć na czym ta inna jakość polega. Ale to „wisi” w powietrzu. Nasączonym nie tylko zapachami sosnowego lasu. Zaufaniem i radością, atmosferą rodzinną, a nade wszystko tą niemalże mistyczną relacją, o jakiej w zakończeniu swojego Listu pisał św. Piotr. „Pozdrawia was (…) Marek, mój syn.” Tak, miałem świadomość, że to moje dzieci.
Wracając do pani Krysi i tych wszystkich, na pozór przypadkowych, rozmów w drodze. Dziwię się wszystkim utyskującym na wrogość i antyklerykalizm. Może jestem dzieckiem szczęścia, ale tego nie doświadczam. Owszem, zdarzy się, że jadący z miasta nad jezioro młodzian, wrzaśnie przez otwarte okno samochodu „czarnuch”, ale kto by pamiętał o takim incydencie, gdy stanie między tą roześmianą i czekającą na proboszcza gromadką. Problemy, jeśli się pojawią, nie są powodem, by natychmiast skakać sobie do oczu. Wystarczy spokojnie o nich porozmawiać by znaleźć jakieś rozwiązanie. Przypomniały mi się pierwsze chwile w pokoju nauczycielskim, gdy religia wracała do szkół. Proszę księdza, jak my teraz będziemy się witać? Bo do tej pory mówiliśmy sobie dzień dobry. Tak jak do tej pory – odparłem – czyli kulturalnie i z szacunkiem. Dwa ostatnie słowa to klucz do przestrzeni, zwanej wspólnotą. Nie na próżno Sługa Boży Ksiądz Franciszek Blachnicki taki nacisk kładł na Nową Kulturę. Nie tylko on zresztą. Ponoć Orygenes kształtowanie uczniów w swojej szkole biblijnej zaczynał od nauki dobrych manier, bo one są zewnętrznym znakiem kultury i szacunku.
Ktoś powie, że to mało teologiczne, bo kluczem do wspólnoty jest wiara, Jezus Chrystus, sakramenty. Nie do końca będzie miał rację. Relacje z Bogiem i bliźnimi to system naczyń połączonych. Ameryki nie odkrywamy. Pisał o tym już święty Jan. Na znaczenie tych relacji wskazywali uczestnicy rzymskiego kongresu o katechizacji i ewangelizacji. „Kiedy młody człowiek nie ma wśród swoich rówieśników i przyjaciół innych chrześcijan, bardzo trudno jest mu wytrwać w wierze. Działa tu psychologia grupy. Młodzi potrzebują tego wymiaru wspólnotowego. Trzeba się zastanowić, co zrobić, aby w naszych wspólnotach kościelnych dzieci i młodzi otrzymali to wsparcie, które pomoże im stać się chrześcijanami” – mówił w Radiu Watykańskim ks. Luc Mellet, autor raportu, będącego podstawą dyskusji.
Więc patrzę na te swoje dzieciaki, chłonę klimat radości, zaufania, wzajemnego szacunku i myślę – jest dobrze. Dobry mają dzieciaki klimat, dobre wsparcie. Chyba nie tylko w naszej parafii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.