W przypadku tak poważnych problemów społecznych, ważne jest poszukiwanie kompleksowych rozwiązań. Mogą się one zrodzić z dialogu i ścisłej współpracy.
Abp Skworc: „Jeżeli z Chrystusem współumieramy, z Nim również żyć będziemy”
Gromadzimy się dziś, by oddać cześć świętemu Florianowi męczennikowi – patronowi naszej archidiecezji, tutejszej parafii oraz miasta Chorzowa. Ten żyjący na przełomie III i IV wieku rzymski żołnierz, legionista, który poniósł śmierć męczeńską w roku 304 za cesarza Dioklecjana – jest też patronem ludzi ciężkiej, niebezpiecznej pracy: hutników i strażaków. Święty Florian – jak podaje jego życiorys – oddał swe życie za wierność Chrystusowi, pozostając aż do śmierci niezłomnym w wierze. Do wszystkich ludzi jemu podobnych wydaje się zwracać święty Paweł w liście – będącym swoistym testamentem – napisanym na krótko przed śmiercią Apostoła. Choć bezpośrednim adresatem słów Apostoła jest Tymoteusz, są one prawdziwym drogowskazem dla każdego człowieka o prawym i mężnym sercu: „Bierz udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa (...). On według Ewangelii mojej powstał z martwych. Dla niej znoszę niedolę aż do więzów jak złoczyńca (...). Jeżeli bowiem z Jezusem współumieramy, z Nim również żyć będziemy” (por. 2Tm 2, 3-11). W ten oto sposób Apostoł Narodów przypomina Tymoteuszowi – a wraz z nim wszystkim wierzącym, że to sam Chrystus jest przykładem i wzorem chrześcijańskiego męczeństwa. To on jako pierwszy oddał swe życie, z wierności wobec zbawczej woli Ojca oraz z miłości do człowieka.
Przeżywając okres wielkanocny, wspominamy i uobecniamy w liturgii wydarzenia paschalne: męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Właśnie w Nim – Jezusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym – rozbłysła światu Prawda, że życie ufnie oddane Bogu oraz szczodrze „wydane” z miłości do człowieka, jest bramą zmartwychwstania, bramą do życia wiecznego.
Chrześcijańscy męczennicy wszystkich czasów umierali przekonani, że oddając swe życie doczesne, wchodzą w nowe życie: to którym cieszy się ich zmartwychwstały Pan. Życie nie naznaczone już przemijaniem, cierpieniem ani smutkiem – życie, którego istotą jest wieczna wspólnota miłości z Bogiem. Pełni nadziei podążali więc za słowem Chrystusa, zapewniającym ich: „Do każdego, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (...). Nie bójcie się więc tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą” (Mt 10, 28. 32). W naszych warunkach społecznych – choć nieraz jesteśmy ofiarami słownej agresji, to jednak nie musimy oddawać życia za wiarę. Warto jednak pamiętać w wielu rejonach świata chrześcijanie są na celowniku i są pozbawiani życia za swą przynależność do Chrystusa. Wskaże choćby na sytuację w Iraku, Pakistanie, Nigerii itd. Również najnowsza historia Polski – nawet ta zupełnie nieodległa – pamięta prześladowania za wiarę w Boga, przynależność do wspólnoty Kościoła i umiłowanie Ojczyzny. W miniony poniedziałek, w katowickiej archikatedrze, zostało odprawione specjalne nabożeństwo, połączone z uroczystym odczytaniem nazwisk blisko 3000 duchownych, pomordowanych w czasie okupacji hitlerowskiej i w okresie stalinowskim. Czyż nie są to prawdziwi męczennicy naszych czasów? A misjonarze ginący za Chrystusa w misyjnych krajach, czyż nie są współczesnymi nam naśladowcami św. Floriana i może wielu z nich wkrótce zostanie wyniesionych do chwały ołtarzy.
Umiłowani w Chrystusie!
Dzisiejszy dzień, w którym wspominamy św. męczennika Floriana, przynagla nas byśmy odważnie zastanowili się nad kondycją naszej wiary, nad jakością świadectwa, jakie dajemy wobec świata. Zadajmy więc sobie – każdy w ciszy własnego sumienia dwa pytania: jak wykorzystuję wolność? Jest to pytanie, które trzeba włączyć do swojego, codziennego rachunku sumienia. Warto mieć przy tym na uwadze ostrzeżenie św. Pawła: Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału (Ga 5,13). Te słowa zasługują na szczególne podkreślenie. Poszerzył się dzisiaj niezmiernie zakres nadużyć wolności: co prowadzi do nowych form zniewolenia, tym niebezpieczniejszych, że ukrytych pod pozorami wolności.
I pytanie drugie: Czy jestem człowiekiem prawego i wrażliwego sumienia? Czy potrafię – postępując za przykładem Jezusa – odważnie stawać po stronie „najmniejszych” (por. Mt 25,40): chorych, cierpiących, samotnych, bezdomnych, bezrobotnych, społecznie wykluczonych? To właśnie bezrobocie i zagrożenie wykluczeniem społecznym, dotykają ze szczególną siłą wielu rodzin – a czasem nawet całych dzielnic – w miastach naszego regionu. (Również minione miesiące przyniosły bolesne wydarzenia w Hucie Batory w Chorzowie: masowe zwolnienia z pracy i nasilenie się patologicznego zjawiska zawierania z pracownikami tzw. „umów śmieciowych”) Wdzięczny jestem chorzowskim duszpasterzom za objecie duszpasterska troską hutników i ich rodzin. Niech nasze serca nigdy nie będą obojętne na troski tych braci i sióstr, którzy znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Pamiętajmy o nich w modlitwie, pomagajmy też skutecznie zaradzić ich duchowym i materialnym potrzebom!
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.