A będzie lepiej? Kiedyś na pewno :) Gdy od mglistych idei ważniejszy stanie się konkret.
Święto państwowe będące jednocześnie uroczystością kościelną zawsze jest dobrą okazją do zastanowienia się nad sprawami naszego państwa. Przegląd homilii polskich biskupów nie pozostawia wątpliwości: w ich ocenie nie jest dobrze. „Krzyż, symbol miłości i jedności, jest niejako podwójnie znieważany – przez tych, którzy go zwalczają jako symbol chrześcijaństwa, jak i tych, którzy używają go do doraźnych politycznych interesów” – stwierdził prymas senior, Henryk Muszyński. „Niepokoi nas poziom i kultura życia politycznego, zarówno w polskim parlamencie, jak i w innych kręgach decyzyjnych i w środowiskach partyjnych. Nikt w życiu społecznym nie ma patentu na nieomylność. Trzeba wsłuchiwać się we wszystkie głosy. Trzeba scalać, a nie dzielić. Trzeba służyć, a nie dbać o osobiste lub partyjne interesy” - apelował kard. Stanisław Dziwisz.
„Wśród rozgardiaszu rozgrywek partyjnych, wśród zastępczych tematów, tak bardzo krzykliwych i systematycznie nagłaśnianych ataków na Kościół i duchowieństwo, czekamy na wielkich mężów stanu i odważnych publicystów, którzy będą mieli odwagę wytyczać trudne, konieczne programy ponadpartyjne; zatroszczyć się o dobro wspólne (…) – wołał przewodniczący episkopatu, arcybiskup Józef Michalik. A biskup polowy Józef Guzdek apelował z kolei: „Niech nam obce będą: kłamstwo i obmowa, oszczerstwo, manipulacja słowem, bezpodstawne posądzenia”.
Podejrzewam, że sympatie polityczne polskich hierarchów są bardzo różne i że wypowiadając swoje opinie każdy z nich mógł mieć na myśli inne, konkretne wydarzenia. Uderza w nich jednak zgoda co do jednego: dziś problemem nie jest tylko ta czy inna trudna sprawa – przyszłe emerytury, służba zdrowia, budżet czy bezrobocie. Zagrożone są fundamenty społecznego porządku. Bo politycy odpowiedzialni za stan państwa są zajęci wojenkami. Dobro obywateli – przynajmniej dla części z nich – zeszło na plan dalszy. Niestety, to trafna diagnoza.
Jako człowiek… no, nie pióra, tylko klawiatury ;) .. dodałbym jeszcze: odpowiedzialność za dzisiejszy stan rzeczy w dużej mierze ponoszą media. Hołdując najniższym ludzkim instynktom skupiają się na podsycaniu napięcia. Często po prostu szczują na siebie polityków pomijając milczeniem konstruktywne propozycje. Cała ta dziennikarska gadanina o konieczności docierania do prawdy to tylko przykrywka dla usprawiedliwienia szukania sensacji mającej zwiększyć poczytność czy oglądalność. A czasem, zamiast uczciwego relacjonowania wydarzeń, próba wpływania na rzeczywistość. A przecież gdyby przyjąć zasadę: nie relacjonujemy pyskówek, niech się dzieci bawią same, politycy musieliby się zajmować czymś bardziej konstruktywnym.
Dziś tym, którzy nie zgadzają się na stan permanentnej wojny domowej pozostaje „wewnętrzna emigracja”. Ale może to i dobrze. Rodzina, przyjaciele, grillowanie i zapatrzenie w chmury na majówce to konkret. Dużo ważniejszy niż słupki popularności polityków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.