Kiedy jest dobry czas, by powiedzieć dziecku, że Jezus naprawdę cierpiał, był bity i umarł na krzyżu?
„Gazeta Wyborcza” ma temat: dzieci w piątej klasie obejrzały fragmenty „Pasji” Mela Gibsona. „Szok”, napisał czujny dziennik. W kontekście wypowiedzi sprzed lat jednego z ĄĘrtystów, który po wyjściu z premiery filmu uznał go przed kamerami za „religijną pornografię” (sic!), ten „szok”, który przeżywają redaktorzy na Czerskiej, nie dziwi. Oczywiście, jak zwykle, „GW” dostała tę wstrząsającą wiadomość od wstrząśniętego rodzica dziecka, które uczestniczyło w tym szokującym spektaklu.
Powiem szczerze: ja nie wiem, czy katecheta powinie puszczać film Gibsona w piątej klasie. Nie wiem też, czy powinien puszczać go w szóstej i pierwszej gimnazjum. Ale chciałbym postawić proste pytanie: do którego roku życia dziecko powinno być „chronione” przed podstawową wiedzą religijną? A do tej wiedzy należy także prawda o Męce, prawdziwej Męce, Chrystusa. W którym roku życia należy powiedzieć dziecku, że życie Jezusa na ziemi nie stanęło na etapie sianka i zwierzątek w stajence, tudzież ptaszków, które lepił z ziemi, jak donoszą mniej szokujące niż Gibson apokryfy? Myślę, że im wcześniej dzieci dowiedzą się, że cena naszego zbawienia była tak wielka, tym lepiej. Nie po to, żeby dzieci straszyć. Kiedyś znajoma katechetka powiedziała dzieciom, że Pan Jezus umarł na krzyżu, ale potem zmartwychwstał. I mała Jola cały dzień chodziła po szkole z płaczem, „bo zabili Pana Jezuuusa”. Ten szczery płacz był przecież wstępem do świadomego przeżywania tajemnic naszej wiary.
Nie wiem, powtarzam, czy film Gibsona powinien być obrazem obowiązkowym w tej edukacji. Wiem jednak, że z jakiegoś powodu żadne brutalne sceny z filmów sensacyjnych nie wywołują takiego zgorszenia i oburzenia, nawet jeśli oglądają je piątoklasiści. Bo tam przemoc nie jest prawdziwa, to takie „na niby”, zawsze można powiedzieć dzieciom. Przemoc wobec Jezusa była prawdziwa do bólu. Te sceny bolą także widzów, bo wymagają zajęcia stanowiska, bo nie są „na niby”. I nie powodują strachu. Cisza, która zapanowała w kinie, gdy kilka lat temu oglądałem film, nie była ciszą przestraszonych. Podejrzewam, że większość osób, która z kina wyszła, już nigdy nie wypowiadała bezrefleksyjnie słów „Dla Jego bolesnej Męki”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.