Dobrze, że jesteście. Słudzy od pięciu chlebów i dwóch ryb.
Rozpędziłem się przed tygodniem z kapłańskimi radościami i niemalże zapomniałem o młodych bohaterach Mszy Wieczerzy Pańskiej. Niemalże, bo zostali wspomniani, ale w kontekście narciarskim. A przecież Wielki Czwartek jest również ich świętem. W wielu parafiach, na wzór prezbiterów, odnawiają swoje przyrzeczenia. „Święte czynności ministranta wypełniać pobożnie, gorliwie i radośnie, na chwałę Bożą i dla dobra wspólnoty parafialnej.” Jak wielkie znaczenie ma owe pobożnie i gorliwie przekonałem się następnego dnia. Wpierw był lekki stres. Przy dziewiątym wezwaniu modlitwy wiernych zacząłem odczuwać niepokój, charakterystyczny dla chwil, gdy coś nie wychodzi. Zupełna cisza. Nikt się nie rusza. Zapomnieli o procesyjnym wniesieniu krzyża do odsłonięcia? Podczas poprzedzającego obrzęd komentarza nie wytrzymałem i dyskretnie spojrzałem w kierunku zakrystii. Nie było nikogo. I wtedy odkryłem jak wielką jest sztuką przejść w liturgii do następnej czynności bez niepotrzebnego zamętu. Bo może on przesłonić lub zniekształcić najważniejszy w tym momencie znak czy gest. Odwrócić odeń uwagę.
Wieczorem tego samego dnia odebrałem redakcyjną pocztę. Ksiądz Tomasz Horak przysłał zdjęcie procesji, otwierającej Mszę świętą Wieczerzy Pańskiej. Skupione twarze, „oczy zwrócone na ołtarz”, zafascynowana Tajemnicą młodzież. Pomyślałem o tych tysiącach młodych, którzy na czas Wielkiego Tygodnia całe swoje życie przenieśli do parafialnej świątyni. Bo piękna liturgia Triduum wymagała od nich przygotowania. Kościół wymagał przygotowania. Więc godziny sprzątania, dekorowania, próby, adoracje, wspólna Liturgia Godzin, katecheza. Wszystko po to, by szczyt Triduum – Najświętsza Noc – zajaśniała pełnym blaskiem.
Dlatego dziś postanowiłem nadrobić zaległości. Mając świadomość że służbie liturgicznej, poza proboszczem i opiekunem, nikt nie dziękuje. Nie składa ministrantom wielkoczwartkowych życzeń, nie wręcza im kwiatów. Choć na to zasłużyli. Choć są tego warci. Tym bardziej, że wielu spośród nich płaci za swoją posługę nie tylko cenę czasu.
Jan Paweł II, w Liście Vicesimus quintus annus, nazwał liturgię objawieniem tajemnicy Chrystusa i Kościoła. A jeden ze znanych polskich liturgistów często powtarza, że wielość posług przy ołtarzu to znak wielości darów Ducha Świętego, jakimi jest obdarzona parafia. Warto o tym pamiętać i – przynajmniej od czasu do czasu – służącym objawieniu tej tajemnicy powiedzieć: dobrze, że jesteście. Słudzy od pięciu chlebów i dwóch ryb.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.