Skutki cyfryzacji szkół mogą być żałosne - pisze „Rzeczpospolita”
Projekt pilotażowego programu „Cyfrowa szkoła” powoli zbliża się do końca prac legislacyjnych. Taka informacja pojawiła się niedawno na facebookowym profilu Ministerstwa Edukacji Narodowej. Możemy się dowiedzieć, że 23 marca Stały Komitet Rady Ministrów przyjął i rekomendował Radzie Ministrów ów projekt.
Program składa się z czterech elementów:
Jak na razie, drugi punkt tego programu budzi największe emocje. W dzisiejszej „Rzeczpospolitej” Piotr Marciuszuk, wiceprezydent Federacji Wydawców Europejskich wskazuje słabe punkty pomysłu wyposażenia uczniów w cyfrowe wersje podręczników szkolnych.
Przekonuje, że nie ma czegoś takiego, jak darmowe podręczniki. Ktoś przecież musi zapłacić autorom i zespołom redakcyjnym za przygotowanie materiałów do podręcznika – niezależnie, w jakiej formie zostanie on wydany. Poza tym trzeba też zapłacić za treści chronione prawem autorskim zamieszczane w podręcznikach – przekonuje Marciszuk. Twierdzi, że nierealne są plany rządu, który chce wydać 32 mln złotych na przygotowanie e-podręczników. Tymczasem rynek książek papierowych wyceniany jest na około 1 mld złotych.
Nietrwałość sprzętu elektronicznego to kolejny słaby punkt rządowego pomysłu, na który zwraca uwagę autor. Koszt tabletu, który by jako tako spełniał wymagania techniczne, to około 500 złotych. Trudno jednak wyobrazić sobie, że taki jeden tablet wystarczy uczniowi podstawówki od pierwszej do ostatniej klasy. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, dlaczego. Albo go zepsuje, albo mu ukradną. A nawet jeśli nie, to przecież tempo starzenia się sprzętu elektronicznego jest dziś zawrotne. Wystarczy się zastanowić, jak długo sprawdzają się komputery domowe.
Wykorzystanie komputerów w szkole może mieć jeszcze inne – niekorzystne skutki. Coraz częściej mówi się o bardzo niskim czytelnictwie wśród Polaków. Tymczasem – jak zwraca uwagę Piotr Marciszuk – do korzystania z komputerów nie trzeba nikogo zachęcać, szczególnie dzieci. Więcej nawet, jakiś czas temu pojawiały się informacje, że dzieci w zerówce, a nawet w pierwszych klasach szkoły podstawowej mają problem z odręcznym pisaniem a nawet używaniem kredek czy ołówków. Łatwo przewidzieć, co by było, gdyby szkołami powszechnie zawładnęły komputery. Pisanie w edytorze tekstu nie wymaga przecież specjalnej znajomości ortografii.
Marciszuk martwi się również o przyszłość rynku wydawniczego w Polsce. Przekonuje, że wprowadzenie jednego darmowego e-podręcznika by ten rynek zniszczyło. Co gorsze, jeden podręcznik, praktycznie pozbawiony konkurencji mógłby być znacznie gorszy od tych papierowych.
Przeczytaj komentarz: E-podręcznik za darmo? Bez żartów!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.