Droga Krzyżowa to nabożeństwo o charakterze adoracyjnym. Uczestników skłania do medytacji. Przy odrobinie starań może być znakomitym narzędziem ewangelizacji.
Uroczystość Bożego Ciała nie jest już jedynym wydarzeniem w ciągu roku, kiedy katolicy wychodzą na ulice miast. Coraz częściej dzieje się tak również w czasie Wielkiego Postu, podczas Drogi Krzyżowej. Tradycją jest ona już w Świdnicy. Po raz drugi miała miejsce również w Nowej Rudzie-Słupcu. Jednak najbardziej niezwykła jest ta, która od kilku lat przechodzi ulicami Głuszycy.
Żywe obrazy
– Nieraz zastanawiałem się, jak to zrobić, by nabożeństwo Drogi Krzyżowej bardziej przemawiało do jego uczestników – mówi ks. Sławomir Augustynowicz, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Głuszycy. – Kilka lat temu, przy okazji rekolekcji wielkopostnych, po raz pierwszy wyszliśmy na ulice naszego miasta. To było duże przeżycie dla wszystkich uczestników. Od tamtej pory wydarzenie ulicznej Drogi Krzyżowej na stałe weszło do kalendarza naszej parafii. Jednak mimo wszystkich plusów wydarzenia ciągle czuło się jakiś niedosyt. Obrazy przemawiają do ludzi dużo bardziej niż słowa. Znakomitym wzorem jest w tym przypadku misterium Drogi Krzyżowej, jakie od wieków ma miejsce w Kalwarii Zebrzydowskiej. Trudno byłoby je naśladować. W Głuszycy powstało więc oryginalne przedsięwzięcie, mające w sobie elementy teatru światła i pantomimy.
Wspólne dzieło
Trasa Głuszyckiej Drogi Krzyżowej liczy ok. 3 kilometrów i wiedzie od kościoła Chrystusa Króla do kościoła filialnego św. Józefa. Najtrudniej było zorganizować pierwszą Drogę Krzyżową kilka lat temu. Wtedy powstały swoiste scenariusze każdej ze stacji. Później za każdym razem było coraz łatwiej. – W naszej parafii organizujemy w czasie Bożego Narodzenia tzw. Żywe Betlejem – mówi Barbara Jelewska, koordynatorka całego przedsięwzięcia. – Mieliśmy już gotowe stroje i pewne doświadczenie w przygotowywaniu inscenizacji. Kiedy więc padła propozycja zorganizowania żywej Drogi Krzyżowej, dość szybko znaleźli się chętni, by zrealizować pomysł.
W sumie w wydarzeniu tym bierze udział kilkadziesiąt osób w różnym wieku, od dzieci po emerytów. Wierni z parafii zamieniają się w aktorów i obsługę techniczną, która odpowiada m.in. za nagłośnienie i oświetlenie każdej ze scen. Wspólnie powstają kolejne udoskonalenia scenariuszy poszczególnych stacji, przybywają ciekawe elementy inscenizacji. Dla przykładu – w ubiegłym roku w stacji XII „Śmierć Jezusa na krzyżu” pojawił się gigantycznych rozmiarów obraz wyświetlany na ścianie jednego z budynków.
Dotknięci
– Uczestniczę w tej Drodze Krzyżowej od samego początku – mówi Beata Tarasiuk, katechetka. – Okazało się, że jest to bardzo niepowtarzalne przeżycie. Staję się na ten krótki czas żywym uczestnikiem tamtych wydarzeń. To duchowe przeżycie, którego nie tak łatwo doświadczyć podczas tradycyjnego nabożeństwa w kościele. Ta Droga Krzyżowa okazuje się przeżyciem dla dwóch stron. Po jednej są widzowie, a po drugiej ci, którzy odgrywają role na poszczególnych stacjach. Czasami utożsamiają się z konkretnymi postaciami w granych przez siebie scenach. Jest to również jakiś sposób przeżywania i wyrażenia swojej wiary.
– To coś wyjątkowego – mówi Mateusz Pydych, który już trzykrotnie odgrywał rolę Jezusa. – Kiedy miałem iść pierwszy raz, obawiałem się, jak to wszystko wyjdzie. Czy za bardzo się nie poobijam podczas upadków, które są na betonie czy asfalcie. Nie było najgorzej, skończyło się na niewielkich zadrapaniach. Kiedy wziąłem do rąk krzyż, pomyślałem, że jest bardzo lekki, więc nie będzie z nim żadnych problemów. Było inaczej. Po godzinie, dwóch zaczyna bardzo ciążyć. Wraz z kolejnymi stacjami w głowie zaczyna kołatać coraz więcej myśli dotyczących tego, co faktycznie stało się 2 tysiące lat temu. To niezwykle silne przeżycie, które wewnętrznie bardzo ubogaca. Rok później wcale nie trzeba było mnie namawiać, wręcz czekałem, by móc wziąć udział w tym misterium. Okazuje się, że doświadczenie takiej Drogi Krzyżowej może odcisnąć trwały ślad. Mateusz wyznaje, że dla niego udział w tym wydarzeniu był jednym z impulsów do wyboru studiów. Obecnie jest na drugim roku teologii dla świeckich.
Świadectwo dla miasta
Kiedy procesja kilkuset osób z Jezusem niosącym krzyż przemierza miasto, trudno pozostać obojętnym. Jedni ukrywają się za zasłonami w oknach swych mieszkań, dyskretnie przez nie zerkając. Inni wychodzą z domów i przyłączają się do idących ludzi. To właśnie nowa ewangelizacja. – Chcemy przede wszystkim dotrzeć nie do tych, którzy do nas przychodzą, ale do tych, którzy zostają w domach – przekonuje ks. Augustynowicz. – Cieszy mnie bardzo, gdy obserwuję, że w miarę, jak idziemy, jest nas coraz więcej i do ostatniej stacji dociera naprawdę spory tłum. Zauważyłem również, że ludzie na trasie naszego przejścia zaczęli dekorować okna, wystawiając święte obrazy czy symbole religijne. Nikt nigdy o to nie prosił, a jednak oni chcą chociaż w taki sposób wyrazić swą wiarę i przyłączyć się do tego wydarzenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.