Kluby PiS i Solidarnej Polski opowiedziały się w środę za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu przewidującego wykreślenie z kodeksu karnego przepisu o karaniu za obrazę uczuć religijnych. Projekt - autorstwa klubu Ruchu Palikota - spotkał się z krytyką uczestników debaty.
"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" - głosi artykuł 196 kodeksu karnego, który posłowie Ruchu Palikota chcieliby uchylić. Jak wskazują, przepis ten umożliwia ściganie z urzędu "działań, które będąc manifestacją wizji artystycznej czy krytycznej postawy, a przez ich subiektywny odbiór przez jednostkę zostają zakwalifikowane jako czyn bezprawny".
Jak napisali wnioskodawcy, celem noweli jest "zapewnienie swobody wyrażania myśli i okazywania swoich przekonań publicznie bez obawy przed byciem posądzonym o obrazę uczuć religijnych". Jak mówił przedstawiciel wnioskodawców Michał Kabaciński (RP), ten projekt ma na celu "racjonalizację prawa". Powiedział, że wyroki wydawane przez sądy powszechne w oparciu o ten artykuł w przeważającej mierze chronią wyłącznie uczucia katolików - co stwarza wrażenie, że jest to uprzywilejowana grupa.
Jak mówił sprawozdawca, "uczucia religijne" to pojęcie, którego nie da się zdefiniować - dlatego też nie należy wpisywać go do kodeksu karnego. Kabaciński zapewniał, że jego partia nie jest antyklerykalna, zaś on sam jest katolikiem.
"Wnioskodawcy chcą wykreślić z kodeksu karnego przepis, który istniał w kodeksie z 1969 r., gdy państwo było ateistyczne. Był też w kodeksie z 1932 r., był i wcześniej. Bo to nie o uczucia religijne, ale o pokój społeczny w tym przepisie chodzi. Jego znaczenie doceniali nawet komuniści w PRL. (...) W dobrze rządzonym państwie nie ma miejsca na wojny religijne, bo to osłabi państwo" - mówił Jerzy Kozdroń (PO).
Zdaniem Stanisława Pięty (PiS) "bardzo potrzebny, a wręcz niezbędny w naszym systemie prawa" jest przepis, którego wykreślenia domaga się Ruch Palikota. "Zwłaszcza po zdarzeniach na Krakowskim Przedmieściu, po tym co robią lewacy" - mówił. Uważa on, że konieczne wydaje się raczej zaostrzenie sankcji karnej w takich sprawach, niż jej łagodzenie. "Na chamstwo, prymitywizm i agresję zgody nie będzie" - dodał. Przypomniał, że Sąd Najwyższy negatywnie zaopiniował projekt nowelizacji. "Jak szukacie wojny, to tę wojnę znajdziecie" - zwrócił się do wnioskodawców, zapowiadając zarazem, że klub PiS wniesie o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
"Zastanawiam się, o czym my teraz mówimy: o zmianie kodeksu czy o historycznych przewinach Kościoła. Weszliśmy tu na tematy ideologiczne i teologiczne" - tak Józef Zych (PSL) skomentował wcześniejsze wystąpienie Armanda Ryfińskiego. Ten poseł Ruchu Palikota apelował do posłów: "nie lękajcie się biskupów i poprzyjcie ten projekt". Wcześniej wspominał o aferach pedofilskich w Kościele, które tuszował Watykan, a także o tym, że watykańska Kongregacja Nauki Wiary niegdyś potępiała dzieło Mikołaja Kopernika "o obrotach sfer niebieskich".
Według Bartosza Kownackiego (SP) wykreślenie z kodeksu tego artykułu pozwoli bezkarnie obrażać uczucia religijne. "Nie mogąc zapewnić chleba, oni chcą zapewnić ludziom igrzyska. Pozwoli to miernym politykom i zapomnianym artystom przebić się do opinii publicznej" - tak ocenił działania wnioskodawców. Zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.
Żaden przedstawiciel SLD nie zabrał głosu w sejmowej debacie na ten temat. Dopiero po zakończeniu debaty, w fazie pytań do sprawozdawcy, Romuald Ajchler (SLD) zapowiedział, że nie poprze inicjatywy RP. "Wara wam od mojej wiary" - dodał, podkreślając, że mimo iż jest z lewicy, jest osobą wierzącą.
Resort sprawiedliwości jest za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu. Jak mówił wiceminister Michał Królikowski, potrzeba istnienia w prawie karnym regulacji dotyczącej ochrony uczuć religijnych wynika m.in. z orzecznictwa europejskiego. Przestrzegał, że wykreślenie z kodeksu takiego przepisu mogłaby negatywnie ocenić Komisja Europejska, bo chroni on prawa wyznawców różnych religii - także tych mniejszościowych.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).