Chrześcijanin ma szukać Prawdy. Mówmy więc prawdę. Buddyści nie czczą demonów.
Pod moim ostatnim komentarzem na temat programu Wojciecha Cejrowskiego internauta Jerzyk przypomniał, że „Jezusa za mówienie prawdy zabili”. Potem jeszcze kilka osób zarzuciło mi, że nie piszę „prawdy” i sieję defetyzm. W ogóle po tym tekście uznano mnie za kryptobuddystę, a w najlepszym razie za letniego katolika, ni to zimnego, ni gorącego, którego najlepiej z obrzydzeniem wypluć.
Nie mogę się zgodzić z taką oceną i dlatego postanowiłem jeszcze raz odnieść się do buddyzmu, Wojciecha Cejrowskiego, jego wizji tej religii i do chrześcijaństwa wreszcie.
Piszę to właśnie w imię dążenia do Prawdy.
Na początek wyjaśnienie, o jaką Prawdę chodzi? Jezus głosił, że pierwszym i najważniejszym przykazaniem jest to o miłości Boga i bliźniego. Bez tej miłości nie można osiągnąć zbawienia – szczęścia i życia wiecznego z Bogiem.
W swej miłości Jezus poszedł na całość. Dał się w imię tej miłości ukrzyżować. Umierając na krzyżu, wołał: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Nie dodał przy tym: „no chyba, że są buddystami, muzułmanami etc”.
Umarł, potem zmartwychwstał. Dzięki temu mamy życie wieczne i tę Dobrą Nowinę mamy głosić całemu światu.
Wierzę, że jedyna nadzieja na życie wieczne jest właśnie w Chrystusie, który był absolutnie bezkompromisowy. Jego bezkompromisowość polegała też na głoszeniu, że wszyscy ludzie są sobie równi i każdego należy kochać. Nawet nieprzyjaciół.
Każdy bowiem człowiek jest obdarzony godnością. Wszyscy przecież zostaliśmy stworzeni przez Jednego Boga – na jego obraz i podobieństwo. W akcie stworzenia Bóg dał nam wszystkim rozum i wolną wolę. Dzięki tym darom każdy człowiek – bez względu na wyznanie, religię, przynależność kulturową, narodowość, kolor skóry itd – ma przyrodzoną zdolność poszukiwania PRAWDY np. tej o obecności Boga w świecie. Kościół w tekstach Soboru Watykańskiego II o tym poucza:
„Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”[1].
Dla mnie powyższy fragment jest kluczowy. Wierzymy, że w pełni Bóg objawił się w chrześcijaństwie i w osobie Jezusa Chrystusa. Tylko On daje nam zbawienie, nikt inny. Tylko idąc za Jezusem możemy dojść do Królestwa Bożego. Przypomniał o tym papież Benedykt XVI jeszcze jako kard. Joseph Ratzinger w dokumencie Dominus Iesus.
To dla każdego chrześcijanina jest jasne i oczywiste. Każdy chrześcijanin – ja również, wbrew temu, co chcieli mi zarzucić niektórzy komentatorzy – wierzy, że religia, którą wyznaje jest najlepszą drogą do Boga, a Jezus jest jedynym Zbawcą.
Nie interesuje mnie osiągnięcie oświecenia, wyzwolenie się z doczesnej egzystencji, a co za tym idzie - cierpienia, które jest celem buddystów. Religia, którą wyznaję, daje mi znacznie więcej – pozwala mieć nadzieję, że kiedyś nie tylko nie będę cierpiał, ale będę szczęśliwy – w dodatku przez całą wieczność. Czy to nie piękniejsza wizja? Dla mnie tak.
Jednak nie mam prawa do pychy z tego powodu. Nie mogę stawiać się ponad innymi ludźmi i uważać ich za mniej rozgarniętych niż ja, bo mnie się udało odkryć tę „oczywistą oczywistość”, a oni ciągle tkwią w swoich „zabobonach”.
Powinienem się za nich modlić i robić, co się da, żeby oni także tę Prawdę odkryli. Muszę jednak pamiętać, że jako dzieci tego samego Boga oni też mają w sobie iskrę, która uzdalnia ich do poszukiwań Jedynego Stwórcy i może rozpalić w nich wiarę[2].
Mogę czerpać z ich religii to, co dobre, a jednocześnie zgodne z katolicyzmem. W buddyzmie jest to chociażby szacunek dla wszelkiego życia.
Karygodne jest i niezgodne z duchem Kościoła poniżanie wyznawców innych religii dlatego, że oni nie dostąpili tej łaski Objawienia, która jest naszym udziałem. A już w ogóle niedopuszczalne jest mówienie nieprawdy o innych religiach w celu pokazania, że nasza jest najlepsza. To szowinizm, rasizm i poniżanie innych ludzi. Takie postawy są głęboko niechrześcijańskie, a ja właśnie gorąco pragnę tego, byśmy jako chrześcijanie świadczyli o Chrystusie na sposób Chrystusowy. Byśmy jak on byli bezkompromisowi w dawaniu świadectwa poprzez miłość a nie prowadzenie wojen religijnych.
W komentarzach Czytelnicy pisali, że Wojciech Cejrowski powiedział prawdę o buddyzmie. No właśnie nie powiedział. W imię poszukiwania prawdy poprosiłem o wyjaśnienie buddyjskiej symboliki specjalistę. Dr Krzysztof Jakubczak jest adiunktem w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego, znawcą filozofii i kultury buddyjskiej, autorem dwóch książek oraz licznych artykułów nt. myśli buddyjskiej i dialogu chrześcijańsko-buddyjskiego. Był wstrząśnięty tym, co zobaczył w programie Wojciecha Cejrowskiego. W długiej rozmowie wyjaśnia nam, jak to naprawdę jest z buddystami. Poprosiłem o ten wywiad nie po to, by gloryfikować buddyzm czy zrównywać go z chrześcijaństwem, ale po to, by oddać buddystom sprawiedliwość i pokazać, że zostali skrzywdzeni. Uprzedzam, tekst jest długi, ale warto poświęcić mu czas w imię szukania prawdy.
Przeczytaj rozmowę z orientalistą dr. Krzysztofem Jakubczakiem
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.