Nie ma tajemnicy Marty Robin, którą trzeba byłoby odszyfrować, jak to ma miejsce w policyjnym śledztwie. Jej tajemnicę stanowi tajemnica Jezusa. Bowiem Marta jest kimś więcej niż Martą. Może powiedzieć jak św. Paweł: „Dla mnie żyć to Chrystus”.
Claudel wkłada w usta trędowatej Violaine następujące słowa: „Moje ciało pracuje dla chrześcijaństwa, które się rozkłada”. Ale w pokoiku na Równinie Marta nie wystawiała sztuk teatralnych. Jeżeli tak dotkliwie cierpiała, błagała we łzach i krwawym pocie, to po to, aby dopełnić w swoim ciele tego, czego brakuje Męce Jezusa dla Kościoła. Jezus dał jej dar zakosztowania w Jego własnej Męce. Marta była dla Niego współczującą Weroniką; jej twarz była jakby żywą chustą, na której odbiło się Jego Oblicze... Cierpienie i śmierć nie są celem samym w sobie, ani tym bardziej niezdrowym upodobaniem. Pascha jest przejściem nie do ominięcia. To dlatego Marta była pełna nadziei. Co tydzień brała udział zarazem w lękach Kalwarii jak i w promieniejącej radości Paschy. Zadziwiam ludzi – wyznaje – kiedy mówię, że żyję po to, by umrzeć. Śmierć jest koniecznym przejściem, żeby spotkać Światłość świata. Jest przepaścią, nad którą trzeba przejść. „Chcę widzieć Boga, ale żeby Go zobaczyć, trzeba umrzeć” – mawiała św. Teresa z Ávila.
Pytanie: „Czy chcesz być taka jak Ja?” zaprosiło Martę nie tylko do tego, żeby nieść te same rany co Jezus, ale żeby mieć udział w Jego chwale. Zmasakrowany Baranek jest również zwycięskim Barankiem. Tajemnica śmierci i zmartwychwstania, którą jesteśmy naznaczeni na chrzcie świętym, obejmuje również podobieństwo do Chrystusa Ukrzyżowanego i uwielbionego. Kiedy Marta 11 sierpnia 1930 roku otrzymała konsekrację dziewic, była w pełni świadoma wymiaru paschalnego tego wydarzenia. Na tę uroczystość chciała włożyć haftowaną koszulę nocną i biały welon na głowę. „Roztropna panna” przystroiła się na przyjęcie Oblubieńca. Zależało jej nawet na tym, żeby ją sfotografowano. W tym też widzimy jeszcze jeden znak jej dojrzałości duchowej i pełnego zrozumienia tajemnicy, którą przeżywała.
Pięćdziesiątnica
Tajemnica Pięćdziesiątnicy jest tajemnicą Ducha rozlanego w sercach ludzi, żeby zjednoczyć ich z Bogiem i ze sobą przez Kościół. Jest to wydarzenie zasadnicze i dokonujące się stale. Marta była całkowicie oddana Duchowi Świętemu, tak jak Maryja. „W niej jest tylko – mówiła Aniela Mattei – krążące życie Ducha Świętego.” Marta, oddając się adoracji, pełni zarazem misję prorocką, uczestnicząc w posłannictwie Ducha Świętego i w budowaniu Kościoła. Jak ważne przesłanie daje w ten sposób ludziom z marginesu społecznego, kalekom i starcom pogrążonym w smutku dlatego, że nie są już nikomu potrzebni. Marta, unieruchomiona w łóżku, stała się niczym ziarno dające obfity plon.
Misja Marty trwa nadal. Może kiedyś zostanie ogłoszona patronką paralityków i kalek, nie wiem. Ale wiem, że jej modlitwa ściągnęła i nadal ściąga Ducha Świętego na Ogniska Miłości, aby uczynić z nich wspólnoty Pięćdziesiątnicy. Założenie i szybkie rozprzestrzenianie się Ognisk nie mają innego wyjaśnienia jak tylko moc działania Ducha Świętego. Kiedy w 1933 roku Marta niepokoiła się zadając pytanie, w jaki sposób ona, taka maleńka, sparaliżowana i pozbawiona wszystkiego, może być wezwana do tego, aby współpracować w tak wspaniałym Dziele, usłyszała odpowiedź: „Nie bój się, Ja tego wszystkiego dokonam!”.
Jednakże nie zapominajmy, że u źródła tego dzieła misyjnego jest cicha ofiara Marty, jej „tak” wypowiedziane bez zastrzeżeń i nieodwołalnie. Każdy akt miłości, zawarty między duszą i Jezusem, zostanie kiedyś spłacony wspaniałymi łaskami i pełnią miłosierdzia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).