Parafia Santi Lorenzo i Mamiliano na wyspie Giglio znajduje się nad samym wybrzeżem. To tutaj wiele osób znalazło schronienie po katastrofie statku Costa Concordia.
Proboszcz tej właśnie parafii, ks. Lorenzo Pasquotti osobiście pomagał rozbitkom.
Najpierw pojawiły się rodziny z dziećmi. Wspomina, że wiele z tych osób nie miało zupełnie nic. Wszystko stracili pod wodą. Dla rodzin – jak wspomina ks. Pasquotti – służby ratunkowe szybko znalazły lokum. Udało się też prędko odesłać tych ludzi do domów.
Po pomoc i schronienie w parafii prosiło też wielu członków załogi i pracowników Costy Concordii.
Ks. Pasquotti nie odmówił. Przyjął kilka tuzinów ludzi. Wspomina, że był wśród nich Ricardo. Wyłowiono go z morza z objawami hipotermii. Ks. Lorenco Pasquotti, opowiada, że dał mu suche ubranie, ciepłą herbatę i zaprosił do swojego domu, żeby przenocował. Ricardo usiadł na kanapie i tak przesiedział całą noc.
To była wielka tragedia, ale jednak 4200 osób udało się uratować. Także dzięki pomocy takich ludzi, jak ks. Pasquotti.
romereports
Meet the parish priest who helped dozens of people during the Costa Concordia tragedy
Teresa Izabela Morsztyn zmarła młodo. Żyła jednak tak, by podobać się Bogu.
... a tak często w dzisiejszym świecie się o tym zapomina sprowadzając jego sens do brzmienia.
José Manuel Ramos-Horta o owocach wizyty papieża w jego ojczyźnie.
10-letni chłopiec mówi: „Bez względu na to, co się stanie, nie poddawajcie się!”.
Ojciec Święty podczas spotkania z włoskimi położnymi, ginekologami i personelem służby zdrowia.