Święta jakieś inne

– Nigdy nikogo o nic nie prosiłam, chociaż czasem popłaczę sobie w kącie, zwłaszcza kiedy mój syn przychodzi smutny ze szkoły, bo dzieci powiedziały, że ma kurtkę jak spod śmietnika albo wieśniacką czapkę.

Reklama

Marta ma łzy w oczach. – Przykro mi, że nie mogę Fabianowi kupić tego, co mają jego koledzy. Ja wiem, że dzieci go wytykają palcami i odrzucają. On wie, że tego nie dostanie. Cały czas mu tłumaczę, że ludzie mają gorzej, że mamy co jeść, że ma czyste ubranie, a w mieszkaniu jest ciepło. Ale jak do siedmiolatka dotrzeć z komunikatem, że jego wartość nie zależy od tego, co posiada, kiedy uczniowie przynoszą do szkoły konsole do gier i inne cuda? Na pytanie, czy ma jakieś marzenia, odpowiada: – Chciałabym, by moje starsze dzieci mogły z nami zamieszkać, ale nie ma warunków i możliwości. Okazuje się, że Fabian ma rodzeństwo: siedemnastoletniego brata i trzynastoletnią siostrę. Mieszkają u ciotki. Spotykają się jedynie na weekendy.

– Marzę też o węglu na zimę, bo nie jestem w stanie już płacić za prąd. Mieszkanie mam zadłużone na 1400 zł, bo musimy się dogrzewać – mówi. Mieszkają na parterze, na ścianach jest grzyb. Marta nie płaci czynszu, żeby móc pokryć rachunki ze elektryczność. – Teraz muszę zarobić te pieniądze, bo mieszkanie mam tylko do marca i nie wiem, co będzie dalej – zaznacza. Kilka dni temu okazało się, że przynajmniej niektóre z marzeń jej i jej najbliższych mogą się spełnić.

Jakoś to lepimy

Problemy finansowe w rodzinie Marty i Juliana zaczęły się, gdy on stracił pracę. Firma została zlikwidowana, a ludzie dostali wypowiedzenia. – Ma prawo jazdy, uprawnienia na wózki widłowe, ale najczęściej słyszy, że wiek go dyskwalifikuje – tłumaczy. Oczywiście nikt tego wprost nie powie, ale gdy potencjalny pracodawca słyszy, że Julian ma 55 lat, od razu zmienia się sposób rozmowy.

Ona, od kiedy zamknięto szpital, w którym pracowała, także poszukuje stałego zatrudnienia. Pojawiła się szansa na pracę, bo jako pierwsza odpowiedziała na ogłoszenie jednego ze sklepów. Przez dwa lata jednak najczęściej słyszała, że jest za stara albo że jej stan zdrowia nie pozwala na zatrudnienie. Marta choruje na epilepsję i zanik chrząstki stawowej w dłoniach. – To nie jest tak, że nie chcę pracować. Staram się, szukam pracy, ale moja choroba jest gorsza niż trąd. Ukrywam ją, bo nie mam wyboru – zaznacza. Ma świadomość, że atak może przyjść w każdej chwili, ale kiedy była szczera wobec pracodawców, nikt nie chciał mieć jej wśród swoich pracowników. – Ja nie boję się sprzątać, nie wstydzę się żadnej pracy, bo przecież nie robię nic złego, nie kradnę. Wiem jednak, że w przypadku niektórych zajęć fizycznie nie dam rady. Nie mam wyboru. Julian czasem naprawi komuś pralkę lub jakiś sprzęt elektroniczny i jakoś to wszystko lepimy.

Jak przekonuje Marta, priorytetem w ich domu jest zakup jedzenia i leków dla Fabiana. – Ja mogę chodzić w zniszczonych butach, nawet rezygnuję z zakupu tabletek dla siebie, ale dla mnie dziecko jest święte. On się rozwija i chociaż żyjemy oszczędnie, musi dostać to, co jest niezbędne – zaznacza, podkreślając, że za 20 zł jest w stanie przetrwać nawet cztery dni. – Planując zakupy, siadam z kartką i długopisem i dokładnie spisuję to, co jest nam potrzebne – wyjaśnia, wspominając obrazy, których świadkiem była, pracując w jednym z supermarketów. – Trudno mi było zrozumieć ludzi, którzy wyjeżdżali z wyładowanymi po brzegi koszami jedzenia. Nigdy nie kupowałam za dużo, żeby później tego nie wyrzucić. U mnie nigdy nic się nie zmarnowało i naprawdę trudno mi się pogodzić z widokiem jedzenia na śmietniku. Czasem mam łzy w oczach, bo muszę wybierać. Siadamy, dyskutujemy, co dziś możemy kupić, ale nie załamujemy się – mówi.

Kiedyś zabrakło im na opłacenie rachunku za prąd i trzeba było dodatkowo zapłacić za przywrócenie elektryczności. – Takie są realia, ale gdy mam do wyboru zakup leków dla dziecka za 130 zł lub opłatę rachunku, to kupuję lekarstwa. Trudno. Ono nie jest winne temu, że choruje – tłumaczy Marta. Na pytanie, czy ma do kogoś żal, odpowiada: – Ja mam żal tylko do jednej osoby – do mojej matki. Może kiedyś jej wybaczę. Dziś nie potrafię.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7