„Musimy pamiętać, że prawo nie działa automatycznie. To ludzie działają zgodnie z prawem lub wbrew prawu. A prawo powinno iść zawsze razem z prawością; z prawością prawodawcy i prawością obywateli” – powiedział metropolita katowicki abp Wiktor Skworc w homilii wygłoszonej 13 grudnia br. wieczorem w archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach podczas Mszy św. w intencji Ojczyzny i wszystkich ofiar stanu wojennego.
Abp Skworc stwierdził, że długo, zbyt długo, bo blisko 22 lata czekaliśmy w wolnej Polsce na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który 16 marca 2011 roku wydał wyrok uznający dekret o stanie wojennym za niezgodny Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej i Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych. Przypomniał, że sprawa znalazła się w Trybunale dzięki rzecznikowi praw obywatelskich Januszowi Kochanowskiemu, tragicznie zmarłemu w smoleńskiej katastrofie. „My – świadkowie wprowadzenia stanu wojennego - wiedzieliśmy od początku, że był to akt bezprawia, kłócący się z elementarnym poczuciem sprawiedliwości” – powiedział i dodał, że uznaliśmy go za kolejny, wrogi narodowi akt komunistycznej dyktatury, która stwarzała pozory normalności, a w chwilach zagrożenia swej władzy, pokazywała swoje prawdziwe oblicze. Tak było w roku 1956, 1970, 1976, w roku 1981 i kolejnych latach trwania stanu wojennego.
Odnosząc się do dociekań na temat przyczyn wprowadzenia stanu wojennego metropolita katowicki, spojrzał na ten akt bezprawia jako duszpasterz, z perspektywy teologicznej, i dostrzegł jego praprzyczynę w odejściu od Boga i prawa. „Wszak religią władców PRL-u był ateizm, karmiony morderczą walką z Kościołem katolickim i innymi Kościołami chrześcijańskimi oraz wszystkim tym, co było obywatelskie, niezależne; ze wszystkim, co było prawe. Skutkiem tego było instrumentalne traktowanie prawa i tworzenie prawa wypłukanego z relacji do etyki i moralności” – wyjaśnił kaznodzieja. Przypomniał, że o tym zjawisku mówił niedawno w Bundestagu Benedykt XVI, odnosząc je do brunatnego totalitaryzmu. Abp Skworc przytoczył obszerny fragment papieskiego wystąpienia, zawierający m. in. słowa św. Augustyna: „Czymże są więc wyzute ze sprawiedliwości państwa, jeśli nie bandami rozbójników?”.
„Musimy pamiętać, że prawo nie działa automatycznie. To ludzie działają zgodnie z prawem lub wbrew prawu. A prawo powinno iść zawsze razem z prawością; z prawością prawodawcy i prawością obywateli”. Wskazał, że dzieje się tak, jeśli przed prawem idzie etyka i obyczaj, odrzucenia zła i wykluczenie grzechu; bez etosu prawo jest pozbawione fundamentu. „Prawo ma chronić i promować wartości, ale chronić można tylko to, co istnieje, co jest uprzednie dla prawa, inaczej prawo pozostaje w sferze życzeń i staje się zaklinaniem rzeczywistości. Samo prawo nie tworzy wartości; one muszą istnieć, żyć w jednostkach tworzących społeczeństwo” – zaakcentował metropolita katowicki. Podkreślił, że właśnie dlatego przed prawodawcą idzie prorok, który wzbudza ducha prawości, przygotowuje grunt pod prawo, wzbudza poczucie sprawiedliwości i solidarności, jako wartości elementarnych dla państwa.
„Ustabilizowane, doświadczone demokracje nie tylko tolerują, ale szanują proroka i cenią jego obecność; liczą się z jego głosem i moralną oceną”. Stwierdził, że takim prorokiem jest niewątpliwie w Europie chrześcijaństwo i Kościoły, najbardziej powszechna i elementarna – po rodzinie – szkoła prospołecznych postaw, w tym także szkoła respektowania fundamentalnego prawa, jakim jest Dekalog.
„W tym prorockim nurcie jest miejsce na szkolną ewangelizację, jest miejsce na duszpasterstwo wszystkich grup społecznych i zawodowych, aby przed prawem szła prawość i etyka”. Kaznodzieja zwrócił uwagę, że bez nich na nic ustawy, wewnętrzne regulaminy, zrządzenia itd., bo człowieka bez moralnego kręgosłupa łatwiej można skłonić do działań bezprawnych, skorumpować, nie tylko finansowymi instrumentami, aby odebrać mu to najcenniejsze – czystość i pokój sumienia, ostatecznie uzależnić, zniewolić w sensie dyktatu, że obowiązuje nie norma sumienia, tylko odgórna dyrektywa. Przypomniał, że przed takimi postawami ostrzegali m. In. sługa Boży kard. Stefan Wyszyński i bł. Jan Paweł II, który w Skoczowie wołał, że Polska potrzebuje ludzi sumienia.
Zwracając się do osób odpowiedzialnych za sprawy państwowe, samorządowe itp., abp Skworc powiedział: „Wiemy, że nasza Ojczyzna potrzebuje modlitwy, jedności i nawrócenia, wiemy, że Polska potrzebuje solidarności narodu”. Aby to osiągnąć, potrzebne jest adwentowe nawrócenie, rodzące nadzieję, że indywidualne adwentowe przemiany i nawrócenia przyniosą owoce w postaci zmian w rodzinach, w strukturach i instytucjach, a ostatecznie zaowocują moralnym ładem.
Nawiązując do odczytanego w czasie Mszy św. fragmentu Ewangelii metropolita katowicki przypomniał, że każdy jest osobiście odpowiedzialny za swoje zbawienie, a zapraszający do pracy w winnicy Bóg oczekuje od nas konkretnej, czynnej odpowiedzi. Dlatego wolę Bożą chcemy pełnić przez przestrzeganie prawa, przez przestrzeganie pierwszego i najważniejszego przykazania, przykazania miłości i Dekalogu.
Mszę św. w katowickiej archikatedrze poprzedził uroczysty koncert Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach pod batutą Jerzego Maksymiuka z udziałem Chóru Filharmonii Śląskiej i Zespołu Śpiewaków Miasta Katowice „Camerata Silesia”. W programie znalazła się III Symfonia „Eroica” Ludwiga van Beethovena oraz „Exodus” Wojciecha Kilara.
Podczas Mszy abp Skworc poświęcił sztandar Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).