Jesteśmy gotowi pomóc w nowej ewangelizacji w Europie - zadeklarował w rozmowie z KAI abp Simone Ntamwana, metropolita Gitegi w Burundi.
Wyjaśnił, że ta "gotowość duszpasterska Kościoła w Afryce jest możliwa, bo ma on więcej powołań kapłańskich i zakonnych". Dodał, że afrykańscy katolicy mogą nauczyć europejskich współwyznawców wspólnotowego wymiaru wiary i pojmowania liturgii jako spotkania dwóch miłości: Boga do swego ludu i ludu, który kocha swego Boga. Za kluczowe dla przekształcania oblicza Ziemi uznał on wprowadzanie w życie społecznego nauczania Kościoła. Wyjaśnił też, że dzięki proponowanej przez Kościół wstrzemięźliwości seksualnej i wierności małżeńskiej liczba nosicieli wirusa HIV w Burundi spadła z 7 do 2,5 proc.
Rozmowa z metropolitą Gitegi w Burundi, abp. Simone’m Ntamwaną:
KAI: W dniach 18-20 listopada Benedykt XVI odwiedza Benin. To trzeci papież podróżujący do Afryki, po Pawle VI i bł. Janie Pawle II. Jakie były owoce tamtych papieskich wizyt?
- Wszystkie one odbywały się z bardzo ważnych okazji. W 1969 r. Paweł VI przybył do Ugandy, by wziąć udział w spotkaniu biskupów Afryki. Bł. Jan Paweł II przyjeżdżał do Afryki wielokrotnie. Uczestniczył w wydarzeniach Kościołów lokalnych, ale też przekazał wyniki I Zgromadzenia Specjalnego dla Afryki Synodu Biskupów. Benedykt XVI był już w Kamerunie i Angoli. Obecnie ogłosi posynodalną adhortację apostolską po II Zgromadzeniu Specjalnym dla Afryki. Zrobi to w Beninie, który świętuje 150-lecie ewangelizacji.
Przy okazji każdej papieskiej wizyty na spotkanie z Ojcem Świętym przyjeżdżali Afrykańczycy praktycznie ze wszystkich zakątków kontynentu. Cały Kościół w Afryce czuł się dzięki tym wizytom kochany, czuł, że jest w sercu Pasterza Powszechnego. Przekonaliśmy się, że wie on o trudnościach i dramatach, jakie przeżywał ten kontynent w minionych 50 latach, także z powodu złego sprawowania rządów, przemocy plemiennej i etnicznej, gospodarczej eksploatacji przez inne kraje. Widać było, że papież się temu sprzeciwia. Dodawało to ludowi Bożemu otuchy.
Także teraz chcemy przeżywać drugą wizytę Benedykta XVI w Afryce z przekonaniem, że sprawiedliwość, pokój i pojednanie ostatecznie zwyciężają urazy, podziały i pokusy powrotu do przemocy, jakiej zaznaliśmy szczególnie w drugiej połowie XX wieku.
Odbyły się już dwa zgromadzenia Synodu Biskupów, poświęcone Afryce (w 1994 i 2009 r.). Czy zostawiły one jakieś ślady życiu Kościoła na tym kontynencie?
- Radością napawa patrzenie na to, jak różne Kościoły lokalne zareagowały na te Synody, szczególnie pierwszy, bo z drugiego nie otrzymaliśmy jeszcze wszystkich wytycznych, jakie znajdą się w posynodalnej adhortacji. Ale patrząc na starania o pokój, ewangelizację Afryki, dialog międzyreligijny, koncentrację wysiłków we wprowadzaniu w życie społecznego nauczania Kościoła, można powiedzieć, że Kościół w Afryce nie przechodzi obojętnie wobec Synodu i związanego z nim nauczania Ojca Świętego.
W wielu krajach odbyły się synody diecezjalne. Pierwsze zorganizowano w Rwandzie zaraz po zgromadzeniu Synodu Biskupów z 1994 r. Dzięki temu tuż po ludobójstwie tamtejsi chrześcijanie mogli się sobie przyjrzeć, poddać się krytyce i podjąć inicjatywy zmierzające do tak potrzebnego im pojednania.
Afrykę ewangelizowali przede wszystkim misjonarze przybyli z Europy. Obecnie księża z Afryki przyjeżdżają do pracy w parafiach europejskich. Może to właśnie Afrykańczycy dokonają nowej ewangelizacji Europy, o której często mówi papież?
- Jesteśmy gotowi pomóc w nowej ewangelizacji w Europie. Ta gotowość duszpasterska Kościoła w Afryce jest możliwa, bo ma on więcej powołań kapłańskich i zakonnych, męskich i żeńskich. Tę samą łaskę Bożą miał Kościół w Europie 50-60 lat temu i mógł nam pomagać. Dzisiaj możemy świadczyć odczuwalną pomoc Kościołowi na kontynencie europejskim, gdy rzeczywiście tej pomocy potrzebuje.
Niedawno odwiedziłem wspólnoty katolickie z Burundi w Skandynawii. Przekonałem się, że w Szwecji, Danii czy Norwegii nie ma wystarczającej liczby duszpasterzy, by mogli dotrzeć do wszystkich rodzin katolickich z Burundii, rozproszonych w tych krajach. Gdybyśmy zdecydowali się posłać do pomocy tamtejszemu Kościołowi trzech, czterech, pięciu księży oraz kilka osób konsekrowanych, można by do tych rodzin dotrzeć i wspierać ich wiarę.
Jakie są duchowe bogactwa którymi Kościół w Afryce może się podzielić z całym światem?
- Przede wszystkim wspólnotowy wymiar wiary. Dramatem Zachodu jest to, że wiara stała się czymś prywatnym, głęboko ukrytym. Nie śmie się nawet o niej mówić drugiemu, żeby nie wywierać na niego wpływu. Moim zdaniem jest to poważny błąd w kwestii tego, czym jest i czym powinna być wiara. W wierze trwa się razem. Wiara to dobro wspólnotowe.
W Afryce to zachowaliśmy, a nawet rozwinęliśmy w kościelnych wspólnotach podstawowych. Do wiary doprowadziła cię wspólnota. Zachowanie wiary to twój wysiłek, ale także wysiłek całej wspólnoty, która chce, by jej członkowie trwali w tej duchowej komunii, w tej rodzinie dzieci Bożych, jaka tworzy się i rozwija za sprawą wiary, którą wspólnie podzielają.
Chciałbym, aby Kościół w Europie mógł rzeczywiście przyjąć ten wspólnotowy wymiar wiary. Myślę zwłaszcza o kościelnych wspólnotach podstawowych. Gdy ktoś ma urodziny, wszyscy się z tej okazji spotykają. Nawet sytuacja materialna rodziny jest przeżywana w ramach tej wspólnoty. Jest to jedno z bogactw, które koniecznie trzeba wpoić Kościołowi katolickiemu w Europie, aby mógł się odrodzić.
Nie chodzi o to, by ludzie wierzący zrezygnowali z życia prywatnego lub z pewnego indywidualizmu, który czasem może być sposobem poczucia się dowartościowanym. Ale myślę, że całkowite odcięcie jednostki od wspólnoty podzielającej jej wiarę niesie ze sobą niebezpieczeństwo pobłądzenia w wierze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.