Chciała być zakonnicą, zamiast tego niechcący założyła milionowy ruch. „Dzienniki” Carmen Hernández pokazują, w jaki sposób Bóg posługuje się ludzkimi słabościami.
Nie ukrywał faktu przyjaźni z łacińskim duchowieństwem, a w szczególności z zakonem jezuickim.