– Ważniejsze niż prezenty są życzliwość i dobre słowo, które przynieśliśmy ze sobą – mówią, wchodząc w progi domu, w którym najbardziej potrzeba nadziei.
Cisiec. Ślady wiary są blisko, na wyciągnięcie ręki. Można na przykład pojechać na Żywiecczyznę i zobaczyć kościół zbudowany w jedną dobę – z cegieł zaprawionych wiarą.
Kiedy rzymskokatolicy kończą okres Bożego Narodzenia, u Łemków i prawosławnych właśnie trwa on w najlepsze.
Teatr cieni, wesele Maryi i Józefa, pochód zwierząt do żłóbka, jasełka w kosmicznej odsłonie. Twórcy przedstawień świątecznych zaskakują widzów pomysłowością. Aktorzy amatorzy przyznają, że granie w takich sztukach to coś więcej niż występ sceniczny.
– By pomóc bezdomnym, trzeba odkryć ich ścieżki i dyskretnie im towarzyszyć. Trzeba zdobyć ich zaufanie i sensownie pytać o potrzeby – wyjaśnia Artur Wilpert, koordynator Misji Garażowej Caritas.
– Ze mną trzeba ekstremalnie. I tak właśnie postępuje w stosunku do mnie Pan Bóg – mówi Sebastian Maślanka.
Pół Polak, pół Francuz, urodzony w Afryce, znakomity muzyk, człowiek po przejściach. - Nigdy nie byłem biedny, ale szczęśliwy stałem się dopiero, gdy spotkałem Jezusa - mówił do młodych w Lublinie Frenchman, czyli Nicolas Ribier.
Ponad 60 lat temu wyszedł z domu i nie wrócił. Oblat ze Skrbeńska, ojciec Marek Antoni Czyżycki. 40 lat błąkał się po Polsce, 20 po Kanadzie. Ale to nie koniec opowieści.
Anonsowani „goście” nie dali długo na siebie czekać. Zdążyliśmy jedynie bez paniki rozesłać dzieci z naszych szkół, by wracały do domów. Koło jedenastej zbrojni wchodzą do wsi. Jest ich z dwudziestu.
Przez długi czas poszukiwał prawdy, pielgrzymując od jednej do drugiej szkoły tradycji filozofii greckiej.