Przeważnie wyciągani są z cienia, gdy w jakimś zakątku świata zaczyna się źle dziać. Ich zwyczajna codzienność niestety zbyt mało nas interesuje. Myślę o misjonarzach.
Masowe protesty uliczne i tysiące ludzi modlących się w kościołach o pokój. Wenezuelska walka z bezwzględnym reżimem bardzo przypomina karty z polskiej historii.
Patrzył na nas z miłością i akceptacją, a nie jak na opętanych. Ta audiencja była wyciągnięciem nas z dyskryminującej izolacji.
W tym centrum świata wielu ludzi po raz pierwszy w życiu klęka przed Bogiem. I to aż tak, że zdziera sobie kolana do krwi.
Te 27 godzin w Egipcie będzie jak stąpanie po polu minowym. Franciszek zaczyna najtrudniejszą podróż swego pontyfikatu.
Za dużo lekarzy odwołujących się do sprzeciwu sumienia i za mało aborcji, a ponadto opór społeczeństwa dla adopcji przez homoseksualistów. Ta postawa Włochów zdecydowanie nie przypadła do gustu oenzetowskiemu komitetowi praw człowieka.
W Syrii trwa tsunami przemocy, okrucieństwa i cierpień. Końca wojny wciąż nie widać. Słychać za to apele do chrześcijan, by zaczęli myśleć o powrocie. Na tej ziemi nie może ich zabraknąć.
Jest jedynym ortopedą na 2 mln mieszkańców. Na rajskiej wyspie, gdzie rząd wydaje rocznie zaledwie równowartość 12 zł na leczenie jednego obywatela, polski misjonarz kształci przyszłych lekarzy.
Pewno gdyby nie dwie polskie misjonarki pracujące w Aleppo, jako naród nie zaangażowalibyśmy się tak mocno w pomoc dla mieszkańców tego udręczonego miasta.
Włoskie korytarze humanitarne są doskonałym przykładem tego, jak skutecznie odpowiadać na apel papieża o przyjmowanie uchodźców. Gwarantują bezpieczeństwo i pomagają w integracji.
"Jaki w tym heroizm? Odkomenderowała Najświętsza Pani do obsługi trędowatych, to i jestem, ot i cała parada".