Ci, którzy go znali, wysławiali jego pańską łagodność, spokojną równowagę, panowanie nad sobą, prawość, lojalność, przytomność umysłu i szczególną skłonność do medytacji.
Mistrz generalny zakonu, który śle listy do „Najdroższej Diany”? Skandal? Nie, przyczynek do świętości! Takie rzeczy tylko w średniowieczu.
Osoby samotne nie stanowią większości, ale są. I jest ich więcej, niż nam się wydaje.
Świadectwo dziewcząt sprzed wieków jest bolesnym pytaniem o jakość mojej wiary, o jakość mojego życia. Burzy mój „święty spokój”.
Przestańmy używać Ewangelii do uzasadnienia swoich tez. Pozwólmy jej przemieniać nasze myślenie i życie.
Pudła i pojemniczki. Na każdej półce kartki i deski. W kubkach pędzle, gdzieniegdzie stoją pigmenty. Są też jajka i białe wino do przygotowania tempery. Ale nawet taki arsenał bez słowa Bożego jest bezużyteczny.
... tam wstąpisz do klasztoru”. Wstałam od modlitwy i przyszłam do domu, i załatwiłam rzeczy konieczne. (...) i tak w jednej sukni, bez niczego, pojechałam do Warszawy”*... Nie wszyscy wiedzą, że swoją drogę do świętości 19-letnia Helena Kowalska zaczęła od drogi z Łodzi do Warszawy.
Moje powołanie zaczęło się gdy czekałam na kartę biblioteczną, przypadkowo natknęłam się na książkę świętego Ludwika de Montfart „Tajemnice różańca” na jednym z regałów.
Wasze ciała są członkami Chrystusa. Chwalcie więc Boga w waszym ciele.
Czyli coś dla mistrzów martwienia się na zapas.
Podczas kazań, głoszonych przez niego w całej Italii, zbierały się tłumy wiernych.