Kto ratuje jedno życie – cały świat ratuje. Dziękuję Mamie, ale dziękuję także bezimiennemu dla mnie lekarzowi ze Lwowa. I bądźmy dociekliwi.
Czy to wszystko nie jest odbiciem Kościoła? Zmieniającego się, coraz bliższego zwykłym ludziom, czasem radosnego, czasem zadumanego a może i smutnego?
A może całe życie, skoro jest pielgrzymowaniem, powinno być wyraziste wiarą, nadzieją i miłością?
Ważne, żeby wszystkie kasowe sprawy były w parafii przejrzyste – wtedy kolędowa koperta jest szczera, ofiarodawców nie boli, księdza nie krępuje.
W czasie, gdy nad Europą budzi się widmo podziałów, politycznych awantur, nawet wojny – takie miejsca i takie spotkania są niezwykle cenne. Są darem Boga i owocem wysiłku mądrych ludzi.
Popatrz: tu jest Polska, tu jest przyszłość, tu jest prawdziwe życie. Oni wiedzą, dla kogo przyszli na Marsz Nadziei.
Nie wystarczy mieć rwę kulszową albo totalną amnezję, by na miano twórcy bądź króla Europy zasłużyć.
Powiedzieć to tak ostro, więcej – odmówić osobowości urodzonemu dziecku – to już piramidalne bluźnierstwo.
Do Santiago de Compostela od nas daleko, ale można na różne sposoby pielgrzymować.
A kto powiedział, że trzej? Ewangelista opowiada o mędrcach ze Wschodu. Liczba mnoga i tyle.
Św. Celestyn V. Po śmierci Mikołaja IV tron papieski nie był obsadzony przez ponad dwa lata.