Anna Ceglarska na pytanie, jakie będzie to Boże Narodzenie, odpowiada – darowane. Wie, co mówi. Gdyby nie Matka Boża Kębelska, mogłaby tych świąt nie doczekać.
Boża łaska wylewa się tutaj szerokim strumieniem, skoro na kolana padają ludzie po 50 latach bez spowiedzi.
Wczorajszy dzień w Kościele rzymskim był szczególnie poświęcony modlitwie oraz postowi w intencji Włoch i całego świata w obliczu pandemii koronawirusa. Jego kulminacyjnym momentem była Msza celebrowana przez wikariusza Ojca Świętego dla diecezji rzymskiej kard. Angelo De Donatisa w sanktuarium Matki Bożej Miłości.
W lipcu Maryja zapowiedziała, że uczyni cud, aby wszyscy uwierzyli. 13 października 1917 r. w Cova da Iria ok. 50 tys. ludzi było świadkami tzw. cudu słońca.
Można powiedzieć, że nabożeństwo do Matki Bożej Wspomożycielki sięga początków chrześcijaństwa.
Kult maryjny związany jest z cudowną figurą Matki Bożej, którą ze względu na karnację nazywa się też „Czarną Madonną”.
Wieczorem (wg naszego czasu już w nocy) Franciszek udał się do szpitala dziecięcego „Federico Gómez”. To wyjątkowy na skalę kraju szpital państwowy III stopnia, gdzie za darmo leczy się dzieci z najpoważniejszymi schorzeniami, głównie chorobami nowotworowymi.
Wieść o objawieniu z 13 maja rozniosła się. Miesiąc później przy dębie w Cova da Iria wraz z dziećmi pojawiło się około 50 osób. „Zrozumieliśmy, że Niepokalane Serce Maryi znieważane przez grzechy pragnie zadośćuczynienia” – wspomina Łucja.
Kiedyś tutejsza figura Matki Bożej Bolesnej nazywana była Madonną od ognia. Od wieków jest opiekunką małych dzieci i przyszłych mam, a dziś Jej oczy wypatrują tych, którzy cierpią.
O parafii, gdzie o. Papczyński dokonał wskrzeszenia i uzdrowienia, mówi jej proboszcz ks. Jerzy Owsianka.
Krótki, trwający niespełna sześć lat, pontyfikat tego papieża zapoczątkował nową epokę w Kościele.