Kiedyś mi powiedział taki sympatyczny pan: „Dobrze ojcu gadać, ale to ja z babą śpię”.
Czego więc jeszcze szukamy? Wewnętrznej medytacji.
"Jak deszcz, im częściej pada, tym bardziej zwilża ziemię, tak również święte imię Jezusa, jeśli się je często wymawia i wzywa, napełnia ziemię naszego serca radością i weselem".
Czyli o tym, co ma piernik do wiatraka, a dogmatyka do modlitwy...
Z Żywota św. Benedykta wyziera jego postać jako Proroka – cudotwórcy. Cudów dokonuje znakiem krzyża.
Znamy dobrze to powiedzenie: „święta, święta i po świętach”. Radosne chwile odpoczynku spędzone z bliskimi przeminą szybko. Co zatem zrobić,aby z Wielkanocy zostało w nas coś więcej niż tylko kolejne centymetry tu i ówdzie, odnalezione w klimacie powrotu do tzw. szarej rzeczywistości?
Dlaczego Sulpicjusz Sewer śmiał się z wielkiego apetytu galijskich mnichów? I czy to prawda, że mnisi św. Benedykta nigdy nie jedli śniadań?
Prawdziwa duchowość to taka, która wciela się w czyny. Dobrze rozumiał to realizm starożytnych.
Można powiedzieć, że nabożeństwo do Matki Bożej Wspomożycielki sięga początków chrześcijaństwa.
Maryja prawdopodobnie odbywała całą drogę z Nazaretu do Ain Karim, czy może nawet do Hebronu, zapewne pieszo.