O sobie? To chyba jest jakaś katolicka moda. Mówić źle o sobie. Przecież należy być pokornym. Najlepiej uznać się za kogoś nieużytecznego i ostatniego.
Często występuję w mediach i mam prostą zasadę: nigdy nie mówić źle o Kościele i księżach.
Wszystko wymyślone zostało w oparciu o systemowe przykazanie miłości wzajemnej. I tym się zajmuję. Jedynie wypełniam przykazanie.
Powiedzmy więc jasno: miłość do ubogich polega na tym, żeby było ich jak najmniej.
Jedno z najczęściej zadawanych mi pytań przez dziennikarzy dotyczy tego, z czego ludzie się spowiadają.
Całkiem niedawno błogosławiłem ślub. Narzeczeni składali właśnie podpisy, gdy jeden ze świadków zerknął i rzucił do mnie: „Jaki zegarek! No, jakiś sportowy, lepszy...”
Taki kościół robi różnicę. Godzina bezruchu w zimnym kościele dla wielu jest sporym wyzwaniem.
Czy istnieje konflikt pomiędzy Bożym miłosierdziem a sprawiedliwością? Ta kwestia jest często podnoszona, nie wiedzieć czemu.
Oczywiście piszę ten tekst z pozycji księdza. Niedawno jedna z moich znajomych opowiadała mi historię sprzed lat.
Ranliwość jawi mi się jako tendencja do bycia zranionym (tak, jak łamliwość kości prowadzi do złamań).
Święty Jan Chrzciciel de Rossi urodził się we włoskiej miejscowości Voltaggio 22 lutego 1698 roku.