Śpiący

Katarzyna Solecka Katarzyna Solecka

publikacja 25.07.2023 08:41

Pozostając na tym padole, błądzimy czasem jak dziecko we mgle.

Podobno taka była polityka Ojca Pio wobec grzeszników, opisuje jeden z jego uczniów: potrafił kogoś okrzyczeć nawet przy błahych przewinieniach, a i widziano go, jak tuli wielkich grzeszników – „Rezultat był jednak taki, że grzesznik się nawracał, a człowiek dobry starał się być doskonałym”. Sam święty w jednym z wywiadów wyjaśnia: „Są tacy, którzy, gdy śpią, budzą się na pierwszy mały hałas; następnie ci, którzy mają głębszy sen i budzą się tylko wtedy, słyszą znaczny hałas; wreszcie są i tacy, którzy, jeśli nie zrzucisz ich z łóżka, nie obudzą się wcale. Zrozum, że jestem odpowiedzialny za dusze, które Pan mi posyła, i muszę im czynić dobro, a nie zło”.

Pewnie nie warto spekulować, do którego z tych rodzajów należymy sami (a i pewnie łatwo byśmy podali sto argumentów za tym, jak bardzo nasza sytuacja jest skomplikowana i zasługująca na szczególną uwagę)… Znamienne wydaje się tutaj owo poczucie odpowiedzialności za innych, charakterystyczne przecież nie tylko dla zakonnika z Petrelciny, ale i dla wielu innych świętych. Różnorodne obietnice deszczu róż z nieba czy nie mają tego samego trzonu: wspierać nas w drodze do Boga?

Proszenie kogoś o wsparcie wymaga zresztą jakiejś relacji podstawowego zaufania między rozmówcami. Tak czysto zdroworozsądkowo, intelektualnie analizując sytuację – bo w samej trudnej chwili prosimy oczywiście „z głośnym wołaniem i płaczem”, nie przejmując się zasadami rozsądku czy nawet dobrego wychowania. A więc zaufanie: że nie zostaniemy skrzywdzeni, zmanipulowani, a wysłuchani, że ktoś rozumie naszą sytuację. Święci za życia borykali się z wieloma trudnościami, mają różne charaktery, niektórzy wydają się nam tak osobiście bliżsi niż inni, ale nie odmówimy chyba nikomu z nich zaangażowania w życie innych, głębokiego poczucia wspólnoty z całą rzeszą nas, nieszczęśników.

Pozostając na tym padole, błądzimy czasem jak dziecko we mgle. Dorośli, samodzielni, ba, szczycący się wręcz własną niezależnością – a jednocześnie we własnych sprawach dziwnie pogubieni. Nie namawiam do przerzucania odpowiedzialności za siebie na kogokolwiek czy jakiegokolwiek, nawet pobożnego, uzależnienia od opinii innych – ale co nam szkodzi skorzystać z cudzego rozeznania? Ze wszystkich dostępnych nam sposobów na podążanie dobrą ścieżką? Kierownictwo duchowe czy rozmowa z kimś doświadczonym, nowenny do świętych, które zawierają zazwyczaj jakieś nawiązanie do ich doświadczeń i postaw, odkrywcze książki, inspirujące koncerty czy filmy… Umiejętność dostrzegania w wydarzeniach własnego życia nie tylko przeszkód na drodze, ale i kształtujących nas sojuszników. Jakiś rodzaj postawy zaufania, otwarcia, odwagi…

Czy naszą wyciągniętą rękę ktoś chwyci? Przytuli nas, okrzyczy?

Przekonamy się?

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..