publikacja 10.11.2011 21:05
W Południowym Sudanie nie ma niczego - mówił w czerwcu jedyny mieszkający w Polsce Sudańczyk Południowy. Ale chrześcijanie mają już szansę być bezpieczni. Po podziale kraju tym jednak, którzy mieszkają na islamskiej Północy, grożą prześladowania. W obu krajach potrzeba pomocy świata.
Podział kraju czyli szariat dla wszystkich?
W grudniu 2010 roku – tuż przed referendum prezydent Sudanu zapowiedział że jeśli Południe w referendum oddzieli się od Północy „islam i szariat będą głównym źródłem konstytucji, islam oficjalną religią, a arabski językiem urzędowym”. Ta informacja – pisze PKWP - wstrząsnęła chrześcijanami i animistami mieszkającymi w północnym Sudanie. Oznacza to, że dżihad trwa nadal, a dla nich nie ma miejsca w islamskim terrorze.
Ostatecznie referendum odbyło się na terenie całego kraju na początku stycznia (9-15) 2011 roku. Zdecydowało ono o podziale kraju: 99 proc. obywateli opowiedziało się za secesją (przeczytaj więcej).
Sudan - mapa z 2006 roku. Pomarańczowy - Sudan (Północ). Zielony - Darfur (należy do Sudanu). Niebieski - Sudan Południowy. Żółty - region Abyei. Różowy - Kordofan Południowy i Nil Błękitny. Lokal_Profil / CC-SA 2.5
Nasze serca krwawią, kiedy myślimy o braciach i siostrach ciągle jeszcze cierpiących w południowym Kordofanie i Abyei wskutek przemocy w połączeniu z politycznymi aspiracjami. Mamy nadzieję, że ostatnie próby rozwiązania konfliktu okażą się skuteczne - napisali biskupi Północy do wiernych w lipcu br. W październiku Północ złamała porozumienie, odwlekając opuszczenie strefy, dopóki siły pokojowe ONZ z Etiopii nie zostaną w pełni rozmieszczone w regionie. Wcześniejsze wycofanie się stamtąd "zakłóciłoby administrację" Abyei - uznał rzecznik wojska. Tymczasem obecność wojsk utrudnia powrót uchodźców do własnych domów. Armia Południa oświadczyła, że wycofała ze spornego regionu wszystkie swoje siły wojskowe.