W środku lata ucieka do Polski przed zimą. Zabiera ze sobą zawsze mnóstwo przypraw i koszulkę z napisem Messi. Kiedy wraca, jego torba pęka w szwach od gadżetów z wizerunkiem ojczyzny.
– Tam byłam po prostu szczęśliwa – mówi o swoim pobycie w Peru Monika Michalska, jedna z wolontariuszek Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego.
Babcia powiedziała mi kiedyś: „A idź, gdzie pieprz rośnie”. No to poszedłem… – uśmiecha się ks. Manfred Knossalla ze Starych Siołkowic.
Słowa „Idźcie i głoście” bardzo mocno wziął sobie do serca prawie 40 lat temu, wyjeżdżając na misje. Dziś ks. Tadeusz Faryś zachęca innych, by nie bali się pójść w nieznane.
– Pięć lat temu Pan Bóg dał mi nowe życie – wyznaje Małgosia Czekaj. Niedługo później ogłosiła Jezusa swoim Panem i Zbawicielem. Od tego czasu każdego dnia uczy się, czym jest żywa wiara, a od 1 września, przez równy rok, teorię będzie sprawdzać w praktyce, na Czarnym Lądzie.
Chcąc dotrzeć do swoich parafian, musi pokonywać duże odległości, spore wzniesienia i rwące potoki. Najczęściej idzie pieszo lub jedzie konno. Ostatnio również lata motolotnią.
Justyna Stanek mówi o życiu włóczykija, nieznanych kierunkach i sercu ważniejszym od rozumu.
O dobrych butach, zamianie wody w coca-colę i kochaniu opowiada s. Cecylia Bachalska MSOLA.
– Jechałam, aby nawracać Afrykanów. Okazało się, że to oni nawrócili mnie – opowiada s. Dolores.
– Tam spotykam miłość każdego dnia, taką zwyczajną, od ludzi, i w niej widzę miłość Pana Boga do mnie – mówi Anna Bieniek.