Przyszedł na mszę. Człowiek znany, rozpoznawalny. To było najpierw. Potem ksiądz od ołtarza krótko go powitał. Potem ten rozpoznawalny nie został, wyszedł.
Fryderyk II i caryca Katarzyna nie zgodzili się na kasację zakonu jezuitów. Paradoks: dzięki temu zgromadzenie św. Józefa przetrwało.