Doczekała się odpowiedzi, gdy ufnie wołała do Boga w sytuacji nie-do-rozwiązania. Wychowywała dziecko, które nie znało pojęcia „grzech”. Była babcią samego Syna Bożego.
To wezwanie miał usłyszeć Wojciech Głowa, gospodarz ze Smardzewic, gdy wiózł drzewo z lasu. Ukazała mu się św. Anna z Maryją i Dzieciątkiem Jezus. Od tamtego wydarzenia mija 400 lat.
Każda historia miłości ma swoje meandry. Jak i każda historia człowieka obdarowanego łaską, który pomimo głębokiej wiary w zrządzenia Boże szuka jednak własnych ścieżek.