Ksiądz Wenceslas Munyeshyaka czekał na sprawiedliwość 23 lata. Miał zatem więcej szczęścia niż niektórzy inni rwandyjscy duchowni.
Podczas audiencji dla prezydenta Rwandy, Paula Kagame Ojciec Święty wyraził ubolewanie z powodu grzechów ludzi Kościoła, którzy ulegli nienawiści i przemocy, zdradzając swoją ewangeliczną misję podczas ludobójstwa Tutsi - czytamy w komunikacie Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej.
Konferencja Biskupów Katolickich w Rwandzie w specjalnym przesłaniu przeprosiła w niedzielę za rolę członków Kościoła katolickiego w ludobójstwie w 1994 roku. W liście podkreślono, że to nie Kościół popełnił zbrodnie, ale jego "dzieci, które zgrzeszyły".
Ludobójstwo w Rwandzie dzieli życie w tym kraju na to, co było „przed” i jest „po”. 20 lat od dramatu najważniejszym wyzwaniem pozostaje budowanie pojednania. Jego zaczynem jest krew rwandyjskich męczenników.
Zanim nastało tam piekło, najpierw przyszło niebo. Zanim zaczęto „rysować śmierć”, rozległ się krzyk: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie!”.
– Niebo nie przegrało – mówi o. Andrzej Jakacki, pracujący w Rwandzie palotyn, badający od lat naukowo objawienia w Kibeho.
O postawie ludzi Kościoła wobec ludobójstwa w Rwandzie z ks. Stanisławem Filipkiem:
Kościół w Rwandzie nigdy nie namawiał, ani nie brał udziału w ludobójstwie. To nie księża zabijali ludzi w kościołach, ale hordy często pijanych i znarkotyzowanych morderców.
W odpowiedzi na tekst Andrzeja Grajewskiego „Reporter i świadek” (GN nr 28) - list Jerzego Mączki i odpowiedź ks. Stanisława Filipka.
Czy dziennikarz po latach, sam będąc w komfortowej sytuacji, może dokonywać moralnych ocen ludzi, którzy znaleźli się w środku piekła?