Spora jest grupa ludzi, którzy sprawę ogłoszenia świętości Jana Pawła II traktują w kategoriach „sportowych".
Jako katolik się z tym zgadzam, ale życie publiczne ma swoje wymagania. W demokratycznym państwie nie można nikomu narzucić swoich poglądów, a jeśli już - to muszą to być poglądy większości. W kwestiach społecznie kontrowersyjnych należy przemawiać do sumień, a nie zakazywać.
Wszyscy polscy biskupi chcą, aby polska Konstytucja chroniła życie obywateli pełniej i precyzyjniej, niż dotychczas.
Z Watykanu dotarły do nas wczoraj dwie bardzo ważne wiadomości. Pierwsza dotyczyła zaprezentowania długo oczekiwanej posynodalnej adhortacji o Eucharystii „Sacramentum Caritatis". Druga to informacja o spotkaniu Benedykta XVI z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem.
Na prodemokratyczne opinie Polaków w materii obsadzania stolic biskupich ma wpływ niedawna sprawa abp. Wielgusa.
To oczywiste, że o wychowaniu religijnym dziecka decydują jego rodzice lub opiekunowie prawni. Pojawia się jednak problem, jak daleko sięga prawo do tej decyzji.
Dwa lata po śmierci Jana Pawła II pozytywne emocje związane z Jego osobą już nie wystarczają. Ważniejsza staje się teraźniejszość.
Kościół to przecież my, Kościół jest taki, jak społeczność, w której istnieje. To samo dotyczy księży.
Moja wiara jest dość prosta. Uwierzyłem w obietnicę Jezusa z Nazaretu, że kiedyś zmartwychwstanę i osiągną życie wieczne. To dla mnie prawdziwa Dobra Nowina. Dzielenie się tą nadzieją jest dla mnie nieporównywalnie ważniejsze niż polityczne rozgrywki, a Kazanie na górze stoi przed wszelkim polskim czy europejskim prawem.
Przyznam, że jest dla mnie w tym zestawieniu pewien absurd.