Nie wiem, czy Polacy lubią narzekać. Czytając komentarze czytelników pod różnymi informacjami, mam wrażenie, że niekoniecznie. Na pewno jednak biadolenie to sposób na pracę wielu polskich dziennikarzy.
Nie trzeba być specjalnie bystrym obserwatorem, żeby zobaczyć, jak okrągłe słowa dyplomatów mogą wypaczyć obraz różnych spraw. Także tych kościelnych.
Jeżeli Kościół ma ewangelizować, jeżeli ma nie być strzelającym do przeciwnika zza okopów gettem, musi z Jezusem udać się do domu Mateusza.
Znów nadszedł czas odważnego zerwania z tym, co jest doczesne w Kościele. – podkreśla papież. Zerwania, które nie oznacza wycofania się ze świata, ale ze „światowości”.
Lubicie ludzi, którzy mawiają "A nie mówiłem"? Ja też nie. Więc wychodzi na to, że sam sobie będę musiał "unlike" przydzielić. Oprócz tych wszystkich innych, którymi obdarzą mnie czytelnicy tego tekstu.
Ekonomia, ekonomią, ale czy przy zakładaniu rodziny kierujemy się tylko chłodną kalkulacją?
„Co z moją osobistą relacją?” To wieńczące pielgrzymkę pytanie i odpowiedź na nie są ważne nie tylko dla Kościoła, który jest w Niemczech.
Kościół w Niemczech wiele robi. Niestety, jakby stracił przy tym ducha. Ta papieska ocena katolicyzmu naszych zachodnich sąsiadów powinna być i dla nas przestrogą.
Człowiek nie odnajduje się w strukturach, a papież znów wraca do wiary? Owszem.
„Czyż nie trzeba poszukiwać głębokich korzeni wiary i życia chrześcijańskiego w czymś zupełnie innym, niż w wolności społecznej?