– Nasz dom nie jest dla ludzi, którzy chcą uciec od codzienności, ale dla tych, którzy potrafią do niej wrócić – mówi dyrektor Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, ks. Krzysztof Wons SDS. Miejsca takie jak dzieło salwatorianów nadają kształt życiu duchowemu współczesnego człowieka, który coraz częściej tęskni do ciszy i pustyni.
Gdy ks. Krzysztof Wons kończył w Rzymie studia z teologii duchowości, wiedział już, że przygotowanie akademickie to nie wszystko. Dzięki odprawionym rekolekcjom ignacjańskim nie miał wątpliwości, że to, co jest formacją intelektualną, trzeba zamienić w doświadczenie duchowe. Dopiero wtedy chrześcijanin może oddychać dwoma płucami: rozumem i duchem.
Pytanie fundamentalne
Wszystko rozpoczęło się od jednego pytania, które stało się impulsem do budowy domu na Zakrzówku w Krakowie. To pytanie Bóg stawia każdemu, kto chce Go traktować poważnie. Jak mówi ks. Wons, jest to pytanie programowe. Najgłębsze, istotowe pytanie człowieka wierzącego, które brzmi: jak żyć wiarą w codzienności?
– Chodzimy w niedzielę do kościoła, uczestniczymy w rekolekcjach parafialnych, wielu z nas angażuje się w różne wspólnoty. Ale w wierze nie chodzi o to, by żyć nią w wybranych momentach, grupach czy środowiskach. Wiara jest piękna przez to, że jest czymś codziennym. Obejmuje całe nasze życie, a z tym mamy największe problemy – tłumaczy dyrektor CFD. Dlatego pierwsza sesja, jaka się tutaj odbyła 20 lat temu, nosiła tytuł: „Jak modlić się słowem Bożym w codzienności?”.
Wzięło w niej udział ponad sto osób. Bez reklam i rozgłosu. Z czasem gospodarze przyzwyczaili się do tego, że liczba uczestników zwiększa się systematycznie. Ten fenomen popularności weekendowych sesji tłumaczą prosto: poruszana problematyka dotyka najważniejszych pytań i ludzkich potrzeb, jak modlitwa słowem Bożym, poznawanie siebie, grzech i przebaczenie, budowanie więzi z Jezusem. – Nie chorujemy na innowacje. Ludzie potrzebują prostych propozycji, bo na tym zasadza się głębia ducha. Tu nie ma fajerwerków – zapewnia ks. Wons.
Czy ateista może odprawić rekolekcje ignacjańskie?
Ta prostota przyciąga jak magnes. – Rekolekcje to nie jest jakiś lot na Księżyc. Przyjeżdżają tu ludzie o różnym poziomie życia duchowego, z różnych środowisk, prości i uczeni – wymienia szef ośrodka. Wśród 63 tys. osób, dla których Centrum Formacji Duchowej stało się domem, są też: polonistka Katarzyna Kroczek, katechetka Małgorzata Janiec, programista Robert Sendes, Dominika, która choruje na depresję, tęskniący do ciszy chorzowski proboszcz ks. Emanuel Pietryga i filozof Łukasz Cieślik. Co ich łączy? – Pragnienie duchowe – odpowiada ks. Wons. To warunek, jaki musi spełnić każdy, kto tu trafia. Zdarzyło się nawet, że napisał człowiek, który sam siebie określał jako ateistę. – Zapytał, czy może uczestniczyć w ćwiczeniach ignacjańskich. Nie miałem wątpliwości, że tak, bo miał pragnienie. Wielu uczestników niedzielnej Mszy św. takich chęci nie ma – wspomina duszpasterz.
To pragnienie rodzi się czasem z wielkiego cierpienia, czasem z zagubienia. A czasem siedzi w człowieku głęboko i tylko chwilami przypomina o sobie. Katarzyna trafiła do salwatorianów po tym, jak wiele razy odbiła się od drzwi Kościoła. – Pragnęłam pójść w głąb, ale nie mogłam znaleźć miejsca dla siebie. To mnie frustrowało. Trudne doświadczenia nie pomagały w pokonaniu barier. Zobaczyłam, że Centrum oferuje mi coś, co nie jest propozycją pewnych punktów, ale drogą, którą mogę pójść – wyjaśnia dzisiaj.
Opornie szło Panu Bogu z Małgorzatą, która była zapraszana do Centrum często, ale… jakoś nie skorzystała. Trafiła tu dopiero, gdy przyszło jej odprawić rekolekcje przed konsekracją. Od tego czasu wraca, gdy tylko może. – W rekolekcjach chodzi o to, czego chce Pan Bóg, a nie o to, co ja sobie zaplanuję. Chodzi o to, by nauczyć się stawiać Boga w centrum swojej codzienności. Nie miałabym w sobie takiego postrzegania siebie i ludzi, gdyby nie doświadczenie tego miejsca. Bóg pracuje ze mną, chodzi ze mną do szkoły, pomaga przeżywać każdy dzień – opowiada.
Biblia tłumaczy gazetę czy gazeta Biblię?
Według ks. Wonsa podstawowy spór, jaki przeżywa dziś chrześcijaństwo w Europie, przebiega między lectio humana a lectio divina. – Albo wejdziemy w mentalność świata i w tym świetle będziemy interpretować nasze życie, albo Biblia będzie nam objaśniała świat – tłumaczy istotę tego wyboru, dodając, że nawet w Kościele nie jest on przesądzony. Wielu ludzi w ogóle go nie podejmuje i płynie z prądem myślenia tego świata. A rekolekcje ignacjańskie uczą rozeznawania duchowego i dokonywania wyborów. Podczas ośmiu dni pustyni człowiek może przemodlić historię swojego życia, uporządkować relacje.
M. Janiec przyznaje, że gdy zaczyna się modlić Słowem, to najpierw słyszy własne myśli. I czasem nadaje im rangę słowa Bożego. Tymczasem w szkole biblijnej uczy się, jak nie subiektywizować modlitwy i nie sentymentalizować jej. – To sztuka czytania po Bożemu najpierw Biblii, a potem księgi naszej codzienności. Biblia uczy czytać życie oczami Boga – dodaje ks. Wons.
– Sesje wpływają na codzienność. Mistycyzm nie polega na tym, by chodzić dwa metry nad ziemią. Wracamy do codzienności, by żyć pełnią, by żyć słowem Bożym – potwierdza Łukasz Cieślik.
Być może ma na to wpływ dobór tematów. Są one owocem wsłuchania się w potrzeby ludzi. Tu nie ma elokwencji, wirtuozerii intelektualnej czy badań socjologicznych. – Tematy, jakie podejmujemy, płyną z czytania Biblii, bo Biblia ma zawsze rację i zawsze trafia w dziesiątkę – zapewnia ks. Krzysztof, który po konferencjach często słyszy od uczestników: to było o mnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przypominamy treść wywiadu, który pierwotnie opublikowany został w serwisie KAI styczniu br.
To nowa inicjatywa Księży Marianów, podejmowana w duchu Roku Jubileuszowego.
65-letni prałat Renzo Pegoraro zastąþił na tym stanowisku abp Vincenzio Paglię
Wyrok wywołał protesty nie tylko na Słowacji, ale także za granicą.
Premier Indii Narendra Modi nazwał katastrofę "nie do opisania".