– Gdy moja siostra Caroline była w szpitalu, przerażona płakałam i, krzycząc, pytałam: „Boże, dlaczego?”. Nagle wzięłam do ręki modlitewnik z obrazkiem Jezusa Miłosiernego. Spojrzałam Mu w oczy. W sercu usłyszałam głos: „Przeczytaj, co jest napisane u moich stóp”. Zrozumiałam! „Jezu, ufam Tobie” – opowiada Rosy Chaanine z Libanu.
Przy stole z Jezusem
Zaufać Bogu jest najtrudniej wtedy, gdy życie wali się w gruzy, a ludzie stają przed dramatycznymi doświadczeniami – np. ciężką chorobą w rodzinie. Ich świadectwo może być bardzo budujące. Potwierdzą to ci, którzy w kościele pw. Miłosierdzia Bożego na os. Oficerskim słuchali Rosy Chaanine, Libanki, mającej również obywatelstwo kanadyjskie. Kiedy przebywała w Kanadzie od 1994 do 1996 r., Chrystus Miłosierny postanowił obdarzyć ją i jej rodzinę łaskami. Gdy Rosy i jej bliscy zostali Jego apostołami, orędzie o Bożym miłosierdziu zawędrowało z Kanady do Libanu, a potem i do innych krajów arabskich.
Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie… W 1994 r. Rosy była na pielgrzymce w Quebecu. W niewielkim modlitewniku zobaczyła wtedy obraz Jezusa Miłosiernego. Spodobał się jej. Książeczkę do nabożeństwa zabrała do domu, jednak później przez długi czas nie otwierała jej. Tego samego roku, w październiku, jej młodsza siostra Caroline (była mężatką, mieszkała w Montrealu, miała 28 lat) trafiła do szpitala. Okazało się, że ma raka płuc. Również jej trzecia siostra Michine mieszkała wtedy w Kanadzie, rodzice zostali jednak w Libanie. – Gdy lekarze zdiagnozowali raka u Caroline, przeżyłyśmy szok, płakałyśmy i nie wiedziałyśmy, co robić. Pewnego wieczora, gdy Caroline była w szpitalu, wróciłam do swojego kanadyjskiego domu i długo nie mogłam usnąć. Przerażona płakałam i, krzycząc, pytałam: „Boże, dlaczego pozwoliłeś, abyśmy do Kanady przyjechały same, dlaczego nasi rodzice są teraz tak daleko?”. Ogarniał mnie gniew. Gdy tak płakałam, nagle – nawet nie wiem jak to się stało – w moich rękach pojawił się modlitewnik, który miałam w Quebecu. Spojrzałam w oczy Jezusa Miłosiernego i w sercu usłyszałam Jego głos: „Przeczytaj, co jest napisane u dołu obrazu, u moich stóp”. Przeczytałam, ale nie rozumiałam tych słów. Przeczytałam ponownie i ponownie, i nagle ten czarny woal, jaki miałam przed oczami (od czasu, gdy siostra trafiła do szpitala), zniknął. Mogłam głośno powiedzieć: „Tak, Panie, ufam Tobie”. Usnęłam spokojna. Rano też obudziłam się spokojna, i odtąd w moim sercu słyszę donośny głos naszego Pana – opowiada Rosy.
– Tę łaskę otrzymały także moje obie siostry: Michine i chora Caroline. Mimo jej pobytu w szpitalu, ciężkiej choroby i trudnej terapii cały następny rok był opromieniony łaskami. Nasza ufność rosła i umacniała się, a każdy dzień był pełen miłosierdzia Pana i naszych czynów miłosierdzia. Miałyśmy szczęście, bo udało nam się przekazać przesłanie miłosierdzia wszystkim pacjentom z oddziału, na którym leżała Caroline – dodaje współczesna apostołka.
Pewnego wieczora, w grudniu 1995 r., gdy Caroline została wypuszczona ze szpitala na przepustkę (oczekiwała wtedy na możliwość przeprowadzenia przeszczepu szpiku kostnego), Rosy była w jej domu. – Poprosiła, bym u niej nocowała, bo jej mąż musiał wyjechać w delegację. Tej nocy – i to nie był sen – zobaczyłam duży stół, przy którym siedziałyśmy ja i Caroline, a po drugiej stronie siedział Jezus Miłosierny. Wyglądał dokładnie tak, jak na obrazie. Zrobił krok w stronę Caroline, a ona – przestraszona – cofnęła się. Popchnęłam ją jednak lekko w Jego stronę, mówiąc: „Nie bój się, zaufaj Mu”. Zbliżyła się więc, a On ją przytulił. Wtedy rozbłysło światło, jakby rozchodzące się z Jego serca… Opowiedziałam siostrze to, co zobaczyłam, żeby też poczuła się spokojna, żeby zaufała Jezusowi, bo On ją kocha. Wiedziałam, że to była obietnica, że gdy przyjdzie właściwy czas, to też przytuli ją do serca. 10 marca 1996 r. Jezus przyszedł ponownie i przytulił Caroline na wieczność. Miała 29 lat – opowiadała wzruszona.
Rosy Chaanine wraz z Michine wróciła do Libanu, by tam zorganizować pogrzeb zmarłej siostry. Było to tydzień przed Wielkim Piątkiem, czyli – zgodnie z libańską tradycją – początek nowenny do Miłosierdzia Bożego. Postanowiła zaprosić do domu krewnych i przyjaciół, żeby tam odprawić tę nowennę. Proboszcz wysłał jej zaproszenie, aby odprawiła ją w parafialnym kościele. Tak zaczęła się wypełniać wola Pana, by w Libanie rozprzestrzeniał się kult Bożego Miłosierdzia. Obecnie w każdej katolickiej parafii w Libanie czczony jest obraz Jezusa Miłosiernego. Przyczyniła się do tego Rosy Chaanine. W Libanie powstały też dwa kościoły pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Modlitewna grupa zawiązana przez Rosy doprowadziła do tego, że w jej kraju bardzo uroczyście obchodzone jest święto Miłosierdzia Bożego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.