O „chrzczeniu” tradycyjnych obrzędów, rysach twarzy i dogadywaniu się z żonami z ks. Zygmuntem Perfeckim, misjonarzem w Togo, rozmawia Mira Fiutak
Heinrich Mainka/ GN Do budowy domu używa się „cegieł” zrobionych z namoczonej ziemi, którą wkłada się w specjalne formy. Wodę na miejsce budowy przynoszą kobiety. I co wtedy?
– Czeka się. Taka osoba jest katechumenem i trzeba czasu, aż jej sytuacja się wyprostuje. Praktycznie może wyglądać to tak, jak opowiadał mi pewien arcybiskup, Kongijczyk. Jego ojciec był szefem wioski, miał jedenaście żon, wszystkie jego dzieci ukończyły szkoły katolickie, zostały ochrzczone, a on nie mógł przyjąć chrztu. Nawet kiedy jego syn został księdzem, a potem biskupem, on dalej czekał. Aż dogadał się ze wszystkimi żonami. Wybrał jedną, z którą chciał wziąć ślub, a pozostałe, którym zapewnił byt, zgodziły się na to. Wtedy dopiero mógł przyjąć chrzest i kolejne sakramenty. A tak na marginesie: w tej poligamicznej tradycji odnajdujemy gdzieś wartość monogamii, bo w tradycyjnej rodzinie, nawet jak jest więcej żon, to pierwsza jest tą najważniejszą, ma większe prawa i tylko do niej dzieci zwracają się: „mamo”.
Kieruje Ksiądz bardzo rozległą parafią. Jak wygląda w niej praca duszpasterska i co wpływa na wzrost liczby katolików?
– Do mojej parafii oprócz Adjengré należy 25 wiosek, w których prowadzimy normalne duszpasterstwo. Razem ze mną pracuje dwóch księży – Togijczyków. Prowadzimy normalną pracę parafialną, podobną do tej w Polsce, czyli codzienne Msze św., raz w tygodniu adoracja Najświętszego Sakramentu, nabożeństwa, w których uczestniczy wielu ludzi potrzebujących pogłębienia tego, co przyjęli. A poza tym jest praca ewangelizacyjna.
U nas na razie ciągle jeszcze jest więcej chrztów młodych i dorosłych ludzi niż niemowląt. Większość przyjmujących ten sakrament to uczniowie gimnazjum czy liceum. Najbardziej pociąga ich przykład rówieśników, których styl życia jest inny. Poza tym jeśli ktoś zaczyna poważnie się zastanawiać, to chrześcijaństwo, katolicyzm daje odpowiedzi na nurtujące go pytania – o sens życia, cierpienia, o to, jak żyć, jak być dobrym. A dobro potrafi fascynować. Na pewno wpływ na wzrost liczby chrztów ma również działalność Kościoła, taka jak choćby wybudowanie w wiosce studni czy istnienie szkół katolickich, które zwykle mają wyższy poziom niż publiczne. W naszej parafii jest pięć katolickich szkół podstawowych i sierociniec prowadzony przez siostry de Notre-Dame de l’Eglise.
Nie bez znaczenia jest też, że aktualnie pięciu kleryków z naszej parafii studiuje w seminarium duchownym w stolicy. Trzech z nich jest już diakonami. Prawdopodobnie w grudniu otrzymają święcenia kapłańskie. Ogólnie Kościół katolicki postrzegany jest w Togo pozytywnie, ale niektórzy oceniają go zależnie od swych aktualnych potrzeb i sytuacji, np. politycznej.
Kościół afrykański jest radosny, barwny, z liturgią pełną tańca i śpiewu…
– Afrykanie bardziej od nas uzewnętrzniają to, co przeżywają, i tak też wyrażają swoją wiarę. To jest naturalne i służy liturgii, ale chodzi także o to, by nie zatrzymać się na tańcach. Na cotygodniowej adoracji Najświętszego Sakramentu czy w czasie Mszy świętej jest też czas na ciszę i często robi ona na mnie duże wrażenie, bo widzę, że to jest prawdziwa cisza modlitewna. Wiele osób podróżujących po Afryce podkreśla, że Afrykanie są pogodni, pełni optymizmu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.