Wielkim cudem jest nagle rozrastające się serce, które potrafi pomieścić w sobie każde nowe życie pojawiające się w rodzinie. Taka jest miłość, która rodzi się wraz z adopcją.
Mieszanka uczuć
W grudniu ubiegłego roku do Doroty zadzwonili pracownicy z ostródzkiego ośrodka z informacją, że jest dziecko, które mogłaby z mężem zaadoptować. – Co się czuje, jadąc pierwszy raz do dziecka? Radość i lęk, i niepewność. Bałam się swojej reakcji. Ale gdy zobaczyłam Lilianę, poczułam miłość od pierwszego wejrzenia. Weszliśmy do sali, ona spojrzała na nas i to wystarczyło – mówi Dorota. – Rozpoczął się najradośniejszy okres naszego życia. Przytulanie, głaskanie, usypianie, kąpiele, w końcu przewijanie. Uczyliśmy się siebie nawzajem – wspomina Sławek. – Mieliśmy szczęście. Bóg u nas kieruje wieloma sprawami. On wie lepiej od nas i sprawił, że Liliana jest dziś naszą córką – dodaje Dorota.
Ania z Marcinem są już gotowi do adopcji dziecka. Czekają tylko na kwalifikacje. Marzą o dniu, kiedy przyniosą dziecko do domu. W małym pokoju stoi już łóżeczko, w nim pluszowy miś. Jednak w czerwcu Sejm uchwalił ustawę o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Nowe prawo może znacznie wydłużyć czas oczekiwania na adopcję.
Ustawowa gilotyna
Według ustawy od stycznia przyszłego roku niepubliczne ośrodki adopcyjno-opiekuńcze, które nie przeprowadziły 20 procedur zakończonych adopcją, muszą zostać zlikwidowane (próg dla publicznych ustalono na 10 adopcji). Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej rozesłał już do ośrodków adopcyjnych pismo, w którym informuje, iż żadna niepubliczna placówka adopcyjna nie spełniła tego warunku, „w związku z tym marszałek województwa nie może zlecić żadnemu z nich prowadzenia ośrodka adopcyjnego od dnia wejścia w życie ustawy, tj. od 1 stycznia 2012 r.” – czytamy.
– Projekt ustawy był konsultowany przez dwa lata. Wypowiadaliśmy się również na jego temat. Mieliśmy zdanie, że należałoby pozostawić dotychczasowe struktury organizacyjne. Jednak, decyzją Sejmu, wprowadzono zmiany. Ustanowiony próg liczby przeprowadzonych adopcji spełnił jedynie publiczny ośrodek z Olsztyna. Przygotowujemy obecnie dokumentację pod kątem utworzenia do końca roku nowego ośrodka adopcyjnego, ponieważ od 1 stycznia musi funkcjonować podmiot, który przejmie realizację procedur adopcyjnych. Planujemy również uruchomienie dwóch filii, w Elblągu i Ełku, żeby nie było sytuacji, że rodziny nie mają kontaktu ze specjalistami – mówi Wiesława Przybysz, dyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej.
– Kiedy nasze dokumenty trafią do Olsztyna, będziemy po prostu państwem X, którzy będą czekać na dziecko Y. Czujemy się pokrzywdzeni. Kto wpadł na taki pomysł? Na pewno osoba, która nie wie, co to znaczy codziennie marzyć o dziecku. A to pragnienie nagle oddala się, bo ktoś zmienił regulację – mówi z rozgoryczeniem Anna. Kiedy Anna i Marcin dowiedzieli się o nowej ustawie, godzinami wczytywali się w jej treść. – Myślimy o kilku dzieciach. I co? Wiem, że na każdą adopcję w dużych ośrodkach trzeba czekać 5 lat. Oczywiście nie wiem, jak będzie. Może proces adopcji będzie szybszy. Ale nie uwierzę w to, że dzieci będą tak dobrze dobrane do rodziców w dużym ośrodku, jak to dzieje się w małym – mówi Marcin. – Chcielibyśmy zaadoptować kolejne dziecko. Ale teraz pewnie będzie trwać to dłużej. W naszym województwie będzie tylko jeden ośrodek. A proces adopcji wymaga czasu – mówi Sławek.
– Jest próg dwudziestu adopcji rocznie. Nie spełniamy tego warunku, nie otrzymujemy dotacji na funkcjonowanie. W porządku, niech nas nie finansują. Ale dlaczego nie możemy prowadzić dalej adopcji jako ośrodek? – pyta ks. Roman Wiśniowiecki. – Jedna adopcja to długa praca. Czy więc chodzi o masówkę? Poza tym często nie mamy wpływu na sytuację prawną dziecka. Czasem jej uregulowanie trwa miesiącami. Mamy rodziny oczekujące, w trakcie procedur. Co z nimi? Zdarza się, że niektóre rodziny nie otrzymują kwalifikacji na adopcję. Pracujemy z nimi pół roku. Ale ustawodawcę interesują tylko pomyślnie przeprowadzone procedury. Czy więc chodzi o dobro, czy o statystyki? Liczby nigdy nie odzwierciedlą jakości pracy – mówi Joanna Sztachelska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.