Do pamięci o hebrajskich korzeniach chrześcijaństwa, znaczeniu naszego imienia oraz roli Maryi w historii zbawienia zachęca rozważając fragment Ewangelii czytany w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi (1 stycznia) metropolita wiedeński, kard. Christoph Schönborn OP.
Gdy nadszedł dzień ósmy... Tak mówi dzisiejsza Ewangelia. Osiem dni temu było Boże Narodzenie, narodziny Jezusa. Dziś jest Nowy Rok. Wszyscy życzą sobie nawzajem szczęśliwego Nowego Roku. Wielu z niecierpliwością czeka na noworoczny koncert Filharmoników Wiedeńskich. To piękny fragment austriackiej kultury. Ewangelia czytana w Nowy Rok, również dotyczy fragmentu kultury. Chciałbym powiedzieć, że chodzi o potwierdzenie korzeni naszej kultury. Chciałbym zastanowić się nad tym w pierwszym dniu nowego roku kalendarzowego. W czasach rosnącej niepewności taka refleksja może przyczynić się do dobrego rozpoczęcia Nowego Roku. Punktem wyjścia do poniższych rozważań jest ostatnie krótkie zdanie Ewangelii: „Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał Anioł, zanim się poczęło w łonie Matki”.
Chciałbym pokrótce przedstawić trzy myśli do rozważenia: obrzezanie Jezusa, które pokazuje jego żydowską tożsamość; nadanie imienia, które przypomina nam o tajemnicy imienia; oraz macierzyństwo Maryi, które uwidacznia rolę Maryi. Przyjrzyjmy się jednak temu szczegółowo.
Przez wiele wieków 1 stycznia był obchodzony jako Święto Obrzezania Pańskiego. Dopiero w ostatnich czasach nacisk został przeniesiony na macierzyństwo Maryi. Obecnie wielu teologów wzywa do ponownego uczczenia święta obrzezania Jezusa. Jest to wyraźne przypomnienie, że Jezus jest Żydem i żył jako Żyd. A zatem chodzi również o korzenie chrześcijaństwa. Chrześcijaństwa nie można zrozumieć bez jego początków w judaizmie. Często spotyka się to z zarzutem: jeśli tak jest, to dlaczego chrześcijanie nie zachowali żydowskich zwyczajów? Szabat, zasady żywieniowe, obrzezanie? Już wczesne chrześcijaństwo intensywnie zajmowało się tą kwestią. Aby zostać chrześcijaninem, nie trzeba stawać się Żydem - brzmiała odpowiedź. Ale żydowskie korzenie chrześcijaństwa nigdy nie mogą zostać zapomniane, a nawet odcięte. Św. Paweł mówi to bardzo wyraźnie: „nie ty dźwigasz korzeń, ale korzeń ciebie” (Rz 11,18). Święto Obrzezania Pańskiego przypomina nam o tym od wieków. Lubię myśleć o naszych żydowskich korzeniach i za nie dziękować.
W judaizmie obrzezanie jest również związane z nadaniem imienia. Dobrze o tym pomyśleć! Nikt nie jest numerem, masowo produkowanym produktem. Wszyscy jesteśmy wyjątkowi, co wyraża nasze imię. Nawet jeśli wiele osób nosi imię Christoph, wszyscy jesteśmy traktowani osobiście, gdy ktoś zwraca się do nas naszym własnym imieniem. Również w czasach Jezusa było wielu ludzi, którzy nosili imię Jezus (Yeshua). Ale kiedy czytam o Jezusie w Ewangelii lub zwracam się do Niego w modlitwie, jest to coś nieporównywalnie osobistego. Najbardziej porusza mnie to, że Jezus zwraca się do poszczególnych osób po imieniu. Na przykład do bogatego celnika Zacheusza. To zmieniło jego życie na zawsze. Albo ten moment, gdy Maria z Magdali stoi płacząc przy pustym grobie. Jezus nagle się tam pojawia. Myślała, że jest ogrodnikiem, dopóki nie przemówił do niej: „Mario!”. Nikt nie jest anonimowy dla Boga. Jak często nie udaje mi się zapamiętać imion ludzi, których spotykam? Bliskość Boga z nami nie jest taka. On nigdy o nas nie zapomina.
„Czy matka może zapomnieć o swoim dziecku? Ja nie zapomnę o tobie” - mówi Bóg przez proroka Izajasza.
1 stycznia Kościół dziękuje za Maryję, matkę Jezusa. Myślenie o swej matce i dziękowanie za nią jest bardzo ludzkie. Powiedziała mi „tak”. Zanim mnie poznała, poczęła mnie i dała mi przestrzeń do życia. Nic więc dziwnego, że wiele osób doświadcza Maryi jako matki w szczególny sposób. To nie przypadek, że jej kult jest częścią kultury naszego kraju. Na początku Nowego Roku dobrze zastanowić się nad naszymi korzeniami. Oby bezpiecznie przeprowadziły nas przez ten rok!
Kardynał Christoph Schönborn OP