W Świątyni Opatrzności Bożej z udziałem najwyższych władz państwowych rozpoczęła się uroczysta Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. - Światła niepodległości nie wolno się wstydzić, bo jest nam ono potrzebne, aby rozświetlało drogi naszych wartości i naszej wolności - powiedział, rozpoczynając liturgię, kard. Kazimierz Nycz.
W uroczystej Mszy św. w intencji Ojczyzny, odprawianej w Narodowe Święto Niepodległości, bierze udział Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, parlamentarzyści i przedstawiciele władz samorządowych, komendanci służb mundurowych, kombatanci, harcerze oraz tradycyjnie licznie zebrani mieszkańcy stolicy.
Uroczysta Msza rozpoczęła się procesją duchowieństwa do ołtarza przy śpiewie "Bogurodzicy".
Przed rozpoczęciem liturgii prezydent Andrzej Duda zapalił Świecę Niepodległości, ofiarowaną Warszawie przez Piusa IX w 1867 roku. Ojciec Święty pragnął, by zapłonęła ona w wolnej Polsce. Następnie po wniesieniu przez wojskową kompanię reprezentacyjną biało-czerwonego sztandaru odśpiewany został hymn narodowy.
Eucharystii przewodniczy kard. Kazimierz Nycz, a koncelebrują ją biskup polowy Wiesław Lechowicz, biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński oraz biskupi pomocniczy archidiecezji warszawskiej Rafał Markowski i Piotr Jarecki.
Do historii Świecy Niepodległości nawiązał rozpoczynając liturgię kard. Nycz. Nazwał ją światłem ku niepodległości. - Dzisiaj zapalamy ją jako światło na drogach niepodległości, którą Bogu dzięki mamy. Wiemy, że to światło - symbol tej świecy - jest nam wszystkim potrzebne, bo światło w Ewangelii, światło w ustach Chrystusa jest znakiem Jego samego: "Ja jestem Światłem i Życiem". To jest światło, którego nie trzeba i nie wolno się wstydzić, bo ono jest nam potrzebne, aby rozświetlało drogi naszych wartości i naszej wolności - powiedział kardynał.
Święto niepodległości jest okazją, aby przypomnieć sobie o fundamencie wolności, jakim jest prawda" - powiedział w homilii bp Lechowicz. Biskup polowy WP zwrócił uwagę, że obserwujemy na świecie pogłębiający się "kryzys prawdy, a zatem i wolności" co - jak ocenił - "w coraz większym stopniu wpływa na życie osobiste i społeczne". "Widzimy jak coraz bardziej prawda i wolność się rozchodzą, co stwarza śmiertelne zagrożenie dla naszej niepodległości" - podkreślił hierarcha.
Jako przykład człowieka wolnego w warunkach komunistycznego zniewolenia bp Lechowicz wskazał ks. Jerzego Popiełuszkę. Przypomniał, że za wierność prawdzie i wolności przypłacił on 40 lat temu swoim życiem. Cytując księdza Popiełuszkę podkreślił, że "prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą". "Na tym polega nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy wobec niego na co dzień. (…) Milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy" – powiedział hierarcha za bł. ks. Popiełuszką.
Zwrócił uwagę, że "niemal powszechnie podważanie przekonanie o istnieniu prawdy absolutnej, a nawet prawdy obiektywnej doprowadziło do sytuacji, w której człowiek próbuje przypisać sobie prerogatywy boskie". "Czyż próby decydowania o życiu i śmierci dzieci poczętych czy nieuleczalnie chorych nie są tego przejawem? Albo próby zredefiniowania ludzkiego życia i tego, co dotychczas stanowiło jego fundament, np. małżeństwa i rodziny?" – wymieniał hierarcha.
Podkreślił, że w trosce o wolność i niepodległość "wciąż musimy czuwać, by nie ulec pokusie, jakiej ulegli nasi prarodzice, by być jak Bóg". "To czuwanie staje się tym bardziej pilne im bardziej wokół nas szerzą się idee, które mimo efektownych szat wolności tak naprawdę nie mają z nią wiele wspólnego" – wskazał biskup polowy WP.
Ocenił, że u podstaw odrzucenia prawdy leży m.in. "lęk przed innymi i ich opinią".
Zaznaczył, że cechą ludzi wolnych jest "odwaga kierowania się własnym sumieniem i własną hierarchią wartości". Ostrzegł, że "brak spójności między myśleniem i zachowaniem, między tym, kim się jest i tym co się czyni prowadzi do zgorszenia".
Tłumaczył, że kłamstwo, obłuda, manipulacja, nieszczerość są poważnym zagrożeniem wolności, ponieważ zakłócają międzyludzkie relacje i prowadzą do rozbicia wspólnoty.
"Troska o prawdę i prawdziwość wiąże się z odpowiedzialnością za innych i za wspólnotę, którą winniśmy tworzyć" – podkreślił bp Lechowicz.
Zaapelował do polityków o pojednanie przytaczając słowa marszałka Józefa Piłsudskiego z lipcu 1920 r. do Rady Obrony Państwa. "Od was polityków i od narodu, powinien iść do wojska, walczącego na froncie głos wiary i otuchy, odpowiadający moralnej wartości społeczeństwa i jego niezłomnej woli zwycięstwa. Zamiast tego dajecie demoralizujący obraz waśni, kłótni, rozdarcia. Chwila jest wyjątkowo groźna, nie ma czasu do stracenia, stoicie nad przepaścią i jutro może zaczniecie się wyrzynać" - powiedział za marszałkiem bp Lechowicz.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).