Świętość w sensie chrześcijańskim nie jest rodzajem sportu ekstremalnego pod względem cnót, lecz po prostu życiem, które jest coraz bardziej wzorowane na życiu Jezusa – stwierdza rozważając fragment Ewangelii (Mt 5, 1-12a) czytany w uroczystość Wszystkich Świętych metropolita wiedeński, kard. Christoph Schönborn OP.
Nie ma dnia, abym nie zajrzał do kalendarza świętych. Zawsze jestem zdumiony, jak wielu świętych jest tam wymienionych każdego dnia, mężczyzn i kobiet, młodych i starych ze wszystkich wieków. Większość z nich jest mało znana (przynajmniej dla mnie). Pomiędzy nimi są zawsze imiona bardzo powszechne i popularne, takie jak Franciszek (z Asyżu) lub „wielka” Teresa (z Avila), „mała” Tereska (z Lisieux), Antoni (który pomaga znaleźć zagubione rzeczy) lub Ojciec Pio (obecnie najpopularniejszy święty we Włoszech) i wielu innych. Są też ulubieni święci, którzy są nam szczególnie bliscy, lub których po prostu lubimy.
1 listopada oddajemy im cześć wszystkim razem, wszystkim niezliczonym świętym. Nie zapominajmy jednak, że kult świętych jest bardzo kontrowersyjny. Wiele Kościołów i wspólnot chrześcijańskich zdecydowanie odrzuca kult świętych. Postrzegają go jako błędną formę wiary chrześcijańskiej, zapożyczoną z pogańskiego kultu bogów. Podczas chrystianizacji ludów pogańskich wielu bogów zostało po prostu zastąpionych świętymi chrześcijańskimi, aby ułatwić ludziom przejście od pogaństwa do chrześcijaństwa. Jak twierdzą badacze podchodzący krytycznie do dziejów, chrześcijańscy święci przejęli rolę i obowiązki dawnych bogów. Prawdopodobnie w niektórych przypadkach tak właśnie się stało.
Niemniej jednak pytanie jest uzasadnione: Czego ludzie szukają, gdy powierzają się wstawiennictwu świętego? Co porusza wielu ludzi, którzy codziennie zapalają świece przy ołtarzu Marii Pocs w wiedeńskiej katedrze św. Szczepana? Dlaczego błogosławiony Franciszek Jägerstätter był dla mnie od najmłodszych lat tak ważnym wzorem do naśladowania? Dlaczego lubię czytać dobre biografie świętych? Nie czczę zdystansowanych bożków, półbogów, którzy nie mają z nami, ludźmi, nic wspólnego. Fascynują mnie historie życia ludzi, którzy sprawiają, że bliskość Boga staje się namacalna, a jednocześnie są całkowicie ludzcy.
o, jak wygląda takie życie, najlepiej widać w dzisiejszej Ewangelii. Są to słynne „Błogosławieństwa” Jezusa, „ustawa zasadnicza” życia w duchu Jezusa. Sam Jezus jako pierwszy żył tymi postawami, a od Jego czasów nigdy nie brakowało ludzi, którzy patrzyli na Jezusa i za Nim podążali. Ich życie w coraz większym stopniu charakteryzowało się postawą Jezusa. W ten sposób, i tylko w ten sposób, stawali się świętymi, tak że ich własne życie sprawiało, że Jezus stawał się widzialnym. Świętość w sensie chrześcijańskim nie jest rodzajem sportu ekstremalnego pod względem cnót, lecz po prostu życiem, które jest coraz bardziej wzorowane na życiu Jezusa.
We wszystkich Kościołach są imponujący chrześcijanie, nawet jeśli nie są honorowani jako święci. Ludzi żyjących duchem Jezusa można znaleźć we wszystkich religiach i kulturach. Są to osoby żyjące tym, co Jezus beatyfikuje: Ludzie, którzy są ubodzy przed Bogiem, ponieważ wiedzą o swoim własnym ubóstwie; którzy potrafią smucić się z tymi, którzy się smucą; którzy są łagodni, zamiast krzywdzić innych; którzy z całych sił bronią sprawiedliwości; którzy są miłosierni, ponieważ sami doświadczyli miłosierdzia; którzy mają czyste, proste serce; którzy wprowadzają pokój i są gotowi znosić za to prześladowania… Tacy ludzie nie są bogami. Są prawdziwymi ludźmi. Mogę ich cenić i (dlaczego nie?) również szanować.
kard. Christoph Schönborn OP
Tego dnia katolik ma natomiast obowiązek uczestnictwa w mszy św. w świątyni lub na cmentarzu.
Zdaniem wiceszefowej MEN zmiany proponowane przez resort mają duże poparcie społeczne.