Jak to śpiewał Jacek Kaczmarski? Że „żądają reguł gry szulerzy”?
Pisałem już o tym, ale na gorąco i dość pobieżnie. Pozwolę więc sobie dziś trochę szerzej... O co chodzi? A o papieża Franciszka i jego wizytę w Belgii. Myślę, że nie będzie jej miło wspominał. Przybył tam między innymi na zaproszenie obchodzącego 600-lecie swojego istnienia Katolickiego Uniwersytetu w Leuven (Lowanium). Od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku podzielonego na dwie uczelnie, niderlandzko i francuskojęzyczną, ale jubileusz obchodzące wspólnie.
Już podczas spotkania na pierwszym Gość został zaatakowany przez rektora uniwersytetu, Luca Selsa, za „zbytnią sztywność” Kościoła w kwestii podejścia do kobiet oraz osób „LBTGQ+”. Następnie, w odczytanym publicznie w obecności Papieża liście, zarzucono Kościołowi, że od momentu powstania niesprawiedliwie traktuje kobiety i umniejsza ich rolę. Do tych ataków przyłączyły się później też władze drugiego, francuskojęzycznego uniwersytetu.
Zaskoczony takim atakiem Franciszek próbował się bronić. W swoim przemówieniu wskazał między innymi na kobiecy geniusz, różny od geniuszy mężczyzny. Że mężczyzna i kobieta różnią się nie tylko konstrukcją fizyczną wie z życiowego doświadczenia chyba każdy. No ale nie (niektórzy) profesorowie. Wypowiedź papieża wywołała dodatkowe protesty uczelnianych władz. Opublikowane właściwie jeszcze wtedy, gdy papież mówił. Ciekawy dialog, prawda?
Z jeszcze większa krytyką, tym razem już także wśród belgijskich polityków, spotkało się nazwanie przez papieża Franciszka aborcji zbrodnią. Pisałem o tym szerzej we wcześniejszym komentarzu. Ta kwestia wywołała nawet dyskusję w belgijskim parlamencie. Argumenty jakie tam padały... Szkoda przytaczać. Generalnie: zdaniem części belgijskich polityków papież wtrącił się w ten sposób w wewnętrzne sprawy Belgi, a aborcja to ważne, z trudem wywalczone prawo kobiet. Ciekawy sposób prowadzenia dysputy, prawda? My wiemy, a wy macie się bez dyskusji podporządkować. Bo wasze poglądy to... Można tu sobie tu samemu wstawić parę epitetów.
W całej sprawie najbardziej dziwi bezpardonowość krytyki papieża Franciszka. Nawet nie zgadzając się z jego poglądami należałoby chyba jednak, jak przystało wobec zaproszonego gościa, zachować się zdecydowanie bardziej taktownie. I jeśli już nawet krytykować jego postawę, znaną przecież zanim został do Belgii zaproszony, zrobić to znacznie delikatniej. Cała sprawa pokazuje jednak, jak dzisiejsi luminarze nowoczesności nieskorzy są do jakiejkolwiek rzeczowej dyskusji. Uważają, że dyskusja już się odbyła, ich argumenty zwyciężyły i nie ma co dalej tematem się zajmować, tylko się zwycięzcom podporządkować. Prawda tymczasem taka, że mający inne poglądy na rolę kobiety w społeczeństwie i aborcję są zwyczajnie zakrzykiwani. A to, co się stało podczas wizyty Papieża w Belgii, jest tego ewidentnym przykładem.
W Rzymie trwa właśnie kolejna sesja synodu o synodalności. Tym, co powtarza się w większości chyba doniesień na ten temat, i to nie tylko teraz, ale od jego początku, jest kwestia słuchania. Jako stary oazowicz wiem, że słuchanie ma ogromną wartość w zrozumieniu tego wszystkiego co inne (kłaniają się tematy spotkań i ich metoda po III stopniu). Wiem jednak też, że to, co się słyszy, zależy też od tego, gdzie się przystawi ucho. Jeśli słucha się głównie tych, którzy najgłośniej krzyczą, może być tak, jak z tą dyskusją o aborcji i roli kobiet w społeczeństwie.
PS. Żyjemy w czasach wszechobecnych przekłamań i manipulacji. Warto posłuchać proroczej w tym względzie piosenki Jacka Kaczmarskiego. Trochę to wszystko rozjaśnia.
KaczmarskiJacek Jacek Kaczmarski Zegar
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |