"Trump powiedział, że Bóg jest po jego stronie. To jest niebezpieczne. Zarówno, kiedy coś takiego oznajmia zwykły człowiek, jak i polityk" – podkreśla prof. Alexander J. Motyl. Znany amerykański politolog w rozmowie z KAI stara się przed wyborami prezydenckimi odpowiedzieć na pytanie: dokąd zmierza Ameryka?
Waldemar Piasecki: Zacznijmy od tego, czym dziś żyje Ameryka. Jak ocenia Pan przemówienie Trumpa na konwencji republikańskiej?
Prof. Alexander J. Motyl: – Była to zwykła mieszanka pochwał siebie samego i obwiniania oponentów. Utkwiły mi w pamięci przede wszystkim trzy momenty. Po pierwsze, Trump powiedział, że Bóg jest po jego stronie. To jest niebezpieczne. Zarówno, kiedy coś takiego oznajmia zwykły człowiek, jak i polityk. Po drugie, powiedział, że może zakończyć wojny przez telefon. To niesamowite nawet dla Trumpa. Po trzecie, starał się zachować optymizm i minimalizować podziały, jakimi targana jest Ameryka. Naiwnie stara się poszerzać swoją ofertę do społeczeństwa.
Z wystąpienia wiało nutami izolacjonizmu. Co to może oznaczać dla sytuacji wewnętrznej, gdyby Trump rzeczywiście sięgnął po władzę?
– Izolacjonizm nigdy nie służył dobrze ani Ameryce, ani jej relacjom ze światem. Izolacjonizm nie sprawdzi się także w dzisiejszym świecie. Trump, jako prezydent, bardziej bezwzględnie zabiegałby o interesy USA. Do tego stopnia, że mógłby stać się bardziej interwencjonistyczny niż wielu demokratów.
Jaką politykę Trump prowadziłby wobec Europy, Ukrainy i Rosji?
– Zapewne byłoby to jakieś bardziej monetarystyczne „rozliczanie sojuszu”. Europa i Ukraina zapewne próbowały zaadaptować się do nowej sytuacji, ale także zaadaptować Trumpa do siebie. Putin zdecydowanie – nie. Przewidywałbym ostatecznie pogorszenie stosunków Trumpa z drugim "geniuszem" świata.
Czy Trump stanowi niebezpieczeństwo dla amerykańskiej pomocy Ukrainie?
– Trudno powiedzieć. Z jednej strony jest wyraźnie mniej zainteresowany Ukrainą i Europą. Z drugiej strony jego ego nie pozwoliłoby na poddanie się Putinowi. On ma jego kompleks. Możliwe, że Trump – płynąc na tej fali – mógłby faktycznie zwiększyć wsparcie dla Ukrainy.
Wkłada Pan między bajki jego wersję zakończenia wojny w 24 godziny?
– Oczywiście! Jeżeli on w ogóle wierzy, że coś takiego może osiągnąć, próbując, szybko odkryje, że z Rosją nie można negocjować.
Trump komplementował premiera Węgier Viktora Orbana. Jakie ma to znaczenie?
– Żadne. Na miejscu tego drugiego nie przywiązywałbym się do myśli, że może odegrać jakąkolwiek rolę.
Trump zapowiada wojnę ekonomiczną z Chinami. To rzeczywisty plan czy kamuflaż wyborczy?
– Kiedy mówi, że jest najwyższy czas ograniczenia chińskiej ekspansji ekonomicznej i posługując się malowniczym przykładem nakładania 100- czy 200-procentowego cła na chińskie samochody produkowane w Meksyku, mówi szczerze. I większość Amerykanów go poprze. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że wojna gospodarcza przeciwko Chinom obejmie także sojuszniczą wobec nich, Rosję. Ciekaw byłbym jego wariantu działania w takiej sytuacji.
Czy Trump wygra wybory?
– Jedyna uczciwa odpowiedź na takie pytanie brzmi: nie wiem.
Czy Biden zrezygnuje z kandydowania?
– Zacznijmy od tego, że w chwili obecnej szanse obu kandydatów są porównywalne, a żaden z poważnych sondaży nie wskazuje na przewagę Trumpa znacząco wyższą od procentowego błędu pomiaru. Biden to skuteczny mąż stanu, o wielkim doświadczeniu i trudnych do przecenienia zasługach dla Ameryki i świata. Przy tym człowiek integralności moralnej i głębokiej wiary. Mierzy się z presją niektórych środowisk, ale i tak decyzję podejmie sam. Wszystkim namawiającym go do rezygnacji zadałbym pytanie: kto w zamian?
Polaryzacja społeczeństwa Ameryki osiągnęła stan nieznany zapewne od Wojny Secesyjnej. Czy dalszy rozwój tego procesu jest bezpieczny dla kraju? Co może przynieść?
– Oczywiście to, co się dzieje, budzi głębokie obawy. Polaryzacja jest i będzie trwała, nawet jeśli Trump zdecyduje się jej nie kontynuować, a co nawet wydaje się prawdopodobne. Dokąd ten podział prowadzi? Pierwsze, czego można się spodziewać, to więcej przemocy.
Czy prezydencka kampania wyborcza może mieć wpływ na obniżenie tych emocji społecznych?
– A jak Pan myśli?
Rozmawiał Waldemar Piasecki (KAI Nowy Jork)
Prof. Alexander J. Motyl jest jednym z najwybitniejszych amerykańskich politologów, sowietologów i specjalistów od tematyki ukraińskiej. Zajmuje się ponadto zagadnieniami nacjonalizmu, rewolucji i imperiów. Jest jednym z najbardziej znanych Amerykanów pochodzenia ukraińskiego. Urodził się w Nowym Jorku w pochodzącej ze Lwowa rodzinie ukraińskiej, której udało się wydostać ze Związku Sowieckiego. Ukończył elitarną jezuicką Regis Heigh School na Manhattanie i studia historyczne w Columbia University (1975) i tam też się doktoryzował z nauk politycznych (1984). Wykładał na uniwersytetach Columbia, Lehigh i Harvardzie, a obecnie jest profesorem nauk politycznych na Rutgers University w Newarku. Jest autorem wielu książek oraz poetą i artystą malarzem.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).