„Nazywam to ludobójstwem na narodzie ukraińskim dokonywanym przez Rosjan. Świat powinien (…) zrobić wszystko, aby powstrzymać to rozprzestrzeniające się zło” – wyznaje rektor greckokatolickiego seminarium we Lwowie, ks. Ihor Boyko. To położone na zachodzie kraju miasto również ucierpiało w wyniku ostatnich ataków powietrznych, nie tylko 29 grudnia, ale także wczoraj, choć wcześniej przez prawie dwa miesiące nie odzywały się już tam syreny.
Napastnicy celują na przełomie grudnia i stycznia w obiekty cywilne – szkoły, szpitale, przychodnie, przedszkola, parkingi itp. Duchowny otwarcie wyznaje, że to taktyka mająca wzbudzić terror. „Wróg próbuje zastraszyć naród ukraiński na różne sposoby: widzi, że nie odnosi sukcesów na polu bitwy, ale właśnie tak usiłuje zniszczyć naród ukraiński. Jednak nasz naród stoi, nasz naród walczy, Ukraina stoi, Ukraina pokazuje swoją siłę, swoją niezłomność” – wskazuje ks. Boyko.
Dodaje, iż ważną rolę w podtrzymywaniu ducha napadniętej ludności ma solidarność okazywana przez resztę Europy. „Tak, jest nam trudno, czasem przerażająco. Ale kiedy w pobliżu mamy kogoś, kto nas wspiera, kto dzieli nasz ból, kto może okazać swoją solidarność, wtedy łatwiej przychodzi nam znieść wszystkie okropności, które kreuje Rosja, ostrzeliwując Ukrainę każdego dnia” – zaznacza kapłan.
Ksiądz Boyko widzi też podobieństwo między sytuacją Świętej Rodziny, a obecnymi przeżyciami jego rodaków. W obu wypadkach w wyniku decyzji możnych tego świata zwykli ludzie są wrzuceni w wir niepewności i strachu. Dzieci uczą się chować w schronach przeciwbombowych, jak mały Jezus skrył się przed Herodem w Egipcie. Ale Bóg nie opuścił nigdy Józefa oraz Maryi z Jej Synem, wspierał ich i chronił. „I uważam, że to samo pozostaje prawdą i dzisiaj: w dwa lata od rozpoczęcia wojny na Ukrainie na pełną skalę, w dziesięć lat od rozpoczęcia w ogóle wojny na Ukrainie, kiedy Rosja myślała, aby szybko zdobyć kraj, spustoszyć, zniszczyć, wciąż im się to nie udało” – wyznaje duchowny. Podkreślając Bożą pomoc, której niewątpliwie jego ojczyzna doświadcza, zwraca uwagę też na ofiarność armii broniącej kraju oraz jeszcze raz na wszelką pomoc ludzi dobrej woli z zewnątrz. „Bez wątpienia bez pomocy świata prawdopodobnie nie odnieślibyśmy takiego sukcesu na polu bitwy, w sferze humanitarnej, z wieloma osobami przyjmującymi naszych uchodźców za granicą itd.” – mówi ks. Boyko, dziękując za to wszystko.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.