Naprotechnologia jako metoda leczenia niepłodności jest lepsza niż in vitro.
Najlepiej potrafi to ocenić ktoś, kto wykonywał i zabiegi in vitro, i prowadził leczenie naprotechnologiczne. Kimś takim jest dr Tadeusz Wasilewski z Białegostoku. Pytany o skuteczność napro, prezentuje artykuł, którego głównym autorem jest irlandzki lekarz dr Phil Boyle. Tekst został opublikowany w recenzowanym czasopiśmie medycznym „The Journal of the American Board of Family Medicine” (www.jabfm.com/cgi/content/full/21/5/375#T3).
W ciągu 4 lat Boyle prowadził naproleczenie 1072 niepłodnych par. Ich wcześniejsze starania o poczęcie trwały średnio ponad 5 i pół roku. U połowy przyczyna niepłodności była nieznana. Średni wiek leczonych kobiet – prawie 36 lat (25–48 lat). Jedna trzecia miała za sobą próby in vitro (czasem wielokrotne). Po pół roku leczenia naprotechnologicznego jego skuteczność wynosiła 15,9 proc. Po roku – 35,5 proc. Po półtora roku w ciążę zaszło 48,5 proc. pacjentek. Jeśli leczenie trwało 2 lata, to dzieci poczęły się u prawie 65 proc. leczonych par. Przy czym podane odsetki liczone były w odniesieniu do grupy, która kontynuowała leczenie, a nie tej, która je rozpoczynała. Jak to się ma do skuteczności in vitro? Proste porównania dostępnych statystyk są mylące. Między innymi dlatego, że w poszczególnych badaniach różny był średni wiek pacjentek. To ważne, bo szanse na poczęcie maleją z czasem (zarówno w in vitro, jak i w napro). A oprócz wieku są i inne parametry wyjściowe (np. czas trwania niepłodności, przyczyny). Musiałyby one być bardzo zbliżone, żeby wyniki były porównywalne. A o to jest trudno. Jak pisze Boyle, można ewentualnie mówić o porównywalności grupy badanej przez niego z grupą poddaną programowi in vitro, a cierpiącą na niepłodność o nieznanej przyczynie i trwającą co najmniej 5 lat. Jeśli się przyjmie takie założenie, to skuteczność naprotechnologii (w doprowadzeniu do poczęcia) wynosić będzie 53 proc., a in vitro – 30 proc.
Innym sposobem na porównanie skuteczności napro i in vitro może być sprawdzenie, ilu parom, które bezskutecznie próbowały in vitro, udało się pomóc za pomocą naprotechnologii. In vitro przedstawiane jest jako metoda ostatniej szansy – stosowana, gdy wszystkie inne zawiodą albo ich stosowanie uważane jest za bezsensowne. Tymczasem Boyle powiedział GN, że w ciągu minionych 6 lat w grupie pacjentek do 37 lat i po dwóch nieudanych próbach in vitro skuteczność napro (odsetek urodzeń żywych) wyniosła prawie 40 proc. – To wynik lepszy niż się spodziewaliśmy – ocenił Irlandczyk, dodając, że precyzyjne dane zamierza opublikować w tym roku. Doktor Wasilewski prowadzi praktykę napro ponad 2 lata. To za mało, żeby wyciągać daleko idące wnioski. Niemniej pierwsze statystyki są bardzo podobne do rezultatów osiąganych przez Boyle’a. Skuteczność napro w grupie małżeństw leczonych przez Polaka przez 5,5 miesiąca (nie licząc okresu poświęconego na diagnostykę), wyniosła 17 proc. (precyzyjniejsze dane mają być opublikowane w czasopiśmie specjalistycznym).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).