Na świecie ubywa ateistów, wynika z danych Międzynarodowego Biuletynu Badań Misyjnych. I dobrze!
Dobrze, bo ci, którzy mówili „nie”, zaczynają mówić ”tak”. Dobrze, bo znaczy, że następuje transformacja. Dobrze, bo zwrot ku rzeczywistości duchowej jest dla człowieka niekwestionowanym dobrem. Dobrze, bo konfrontacja z Pełnią Rzeczywistości w wymiarze religijnym jest przebudzeniem do głębszego, niepomiernie bogatszego życia. Dobrze, bo odrzucenie Boga to, de facto, kalectwo człowieka, a skutkująca tym pozorna nieobecność Boga bywa ludzkim nieszczęściem. Wystarczy się rozejrzeć dokoła… z empatią.
Ateizm jest dramatem. To dramat pozornej wolności, której egzystencjalnym (nie)dopełnieniem jest samotność. Bywa, że jest formą buntu przeciw ckliwemu i zwietrzałemu chrześcijaństwu. „Wszędzie, gdzie zjawia się przekonany ateista, znajdujemy na dalszym planie brak miłości chrześcijańskiej i odwagi” zwracał uwagę francuski teolog Henri de Lubac. Dlatego „spotkanie z ateizmem pobudza nas do oczyszczenia naszej wiary, do uzdrowienia jej, do oświecenia, a także do pogłębienia”. Ale jest i ateizm wynikły z pychy. Jakkolwiek intelektualnie zdawałby się nabuzowany, roszcząc/rojąc sobie prawo do ferowania wyroków o rzeczach świata tego, w jakkolwiek barwne stroszył by się piórka, wcześniej czy później i on okazuje się klęską: egzystencjalną, etyczną, osobową, rodzinną…
Wybór pomiędzy wiarą a niewiarą, Bogiem a sobą, religią a ideologią nie jest manierą salonowej inteligencji. Ten wybór skutkuje w praktycznym życiu. Człowiek bez relacji z Bogiem duchowo ginie, pogrąża się w nicości, uwrażliwiał de Lubac. Na „Saharze ateizmu” człowiek nigdy nie ugasi pragnienia, zwracał uwagę Mahatma Gandhi. Jest rzeczą niemożliwą zrozumieć człowieka inaczej, jak ujmując go w dążeniu do błogiej niejasności Boga, podkreślał Karl Rahner.
I jakkolwiek chcieliby dogmatyzować swe frustracje kolejni „papieże” ateizmu (ci cyniczni, nierzadko agresywni z którymi dialog, zawsze pożądany jako miejsce spotkania osób, okazuje się sytuacją patową), niech mówią… sobie a muzom.
Świat nie jest zaludniony przez gros idiotów hołdujących boskiej bzdurze, jak chcieliby dać do zrozumienia. Świat jest teatrem Tajemnicy, gdzie człowiek chłonie ślady obecności Boga, szukając po omacku, a jednak z przeczuciem tej Tajemnicy, co potwierdzają choćby ostatnie dane Międzynarodowego Biuletynu Badań Misyjnych. „Ziemia jest pełna nieba, a każdy zwykły krzew płonie Bogiem. Ale tylko ci, którzy widzą, zdejmują sandały; reszta siada i zbiera jagody” pisała Elisabeth Barret Browning. Poezja? Owszem, poezja - ale i piękna intuicja. Bliska życiu. Bliska człowieka. Przecież nie żyjemy w próżni. Czyż nie drżą nasze serca?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.