Odpowiedzialni za pokój

Wystarczy popatrzeć na to, co dzieje się obecnie na świecie, by zdać sobie sprawę z tego jak bardzo prorocze było wołanie Franciszka o międzyludzkie braterstwo i jego wskazywanie na rolę religii w budowaniu pokoju. Wielu wytykało mu nieznajomość geopolityki, naiwność, czy zbytni pesymizm, gdy przestrzegał przed rozszerzeniem trzeciej wojny światowej w kawałkach. Przebudzenie przyszło, gdy wojna zastukała do naszych bram wraz z milionową rzeszą uchodźców z Ukrainy. Kolejne kraje Afryki pogrążyły się w destabilizujących Czarny Kontynent konfliktach, a teraz napięcie w Strefie Gazy zdaje się być lontem, od którego kolejny raz może zapłonąć cały Bliski Wschód.

Oczywiście potrzebne są rozmowy polityczne i wielostronne wysiłki dyplomacji, by wygasić płonące pożary nienawiści i podziałów. Nie wszystko jest jednak w rękach innych. Chrześcijanin ma jeszcze potężny oręż postu, modlitwy i pokuty. Do sięgnięcia po tę broń Franciszek wezwał dziś wszystkich ludzi, którym leży na sercu sprawa pokoju. Sam wieczorem w Bazylice Watykańskiej poprowadzi modlitwę błagalną w tej intencji, nie pierwszą zresztą w ciągu ostatnich miesięcy. Papież zachęcił, by każdy z nas nie słowami, ale właśnie modlitwą opowiedział się po stronie pokoju. Lokalne Kościoły proponują wiele inicjatyw, w które można się włączyć. Każdy może też znaleźć swą prywatną formę postu, modlitwy i pokuty, by poczuć się odpowiedzialnym za pokój. Na Ukrainie wielu ludzi włącza się w to wołanie podejmując post o chlebie i wodzie.

Każdy powinien czuć się odpowiedzialny za pokój i za orędowanie w jego intencji. W tych czasach rozdartych konfliktami i spustoszonych orężem chwyćmy dziś mocniej za różaniec prosząc, by rodzina ludzka odnalazła zagubioną drogę pokoju. Każdy z nas ma tutaj swoją rolę do odegrania.