Nie można dziś napisać puenty tego, co zakończy się dopiero za rok.
Nie pamiętam wydarzenia w Kościele, które u zwykłych wiernych budziłoby tak wielkie emocje a nawet lęk. W dużej mierze wynika to z mocno spolaryzowanego przekazu mediów, które, jeszcze zanim zaczął się watykański etap synodu nt. synodalności, już ogłosiły jego rezultat. I w zależności od prezentowanej przez siebie opcji szeroko, i często bardzo emocjonalnie, komentują „owoce” synodalnej debaty, co tak naprawdę jest listą życzeń czy lęków każdej ze stron. A „zwykli ludzie” karmieni tego typu „informacją” coraz częściej patrzą na Kościół jako na miejsce gier i politycznych bitew, w którym coraz mniej miejsca dla Boga.
W naszym świecie, gdzie po uszy zanurzeni jesteśmy w informacjach a przekaz jest natychmiastowy trudno pojąć metodę synodalną, którą można nazwać swoistym włączeniem informacyjnej pauzy. To świadomy wybór papieża, który już przy okazji wcześniejszych synodów doświadczył tego, że toczyły się równolegle dwa synody - w watykańskiej auli i na łamach mediów. W wielu przekazach nie było między nimi żadnego punktu stycznego. By uniknąć tego błędnego koła Franciszek zaproponował teraz nową metodologię, którą przedstawił na rozpoczęcie pracy synodu: słuchanie, post od publicznych wystąpień, dużo miejsca dla Ducha Świętego, modlitwa, refleksja, bez miejsca na gadulstwo, światowość i ideologie. Innymi słowy chodzi o to, by dać sobie czas na rozeznanie, a bazą wszystkiego ma być modlitwa. Czyli zatrzymanie zamiast ferowania wyroków czegoś, co zakończy się dopiero za rok. Nie wszystkim się to podoba.
I tak dochodzimy do punku, który wywołał wielkie niezadowolenie dziennikarzy. Zgodnie z regulaminem synodu „aby zagwarantować każdemu swobodę wyrażania własnych myśli i zapewnić spokój wspólnego rozeznawania, które jest głównym zadaniem obecnego synodu, każdy uczestnik jest zobowiązany do zachowania poufności i prywatności zarówno w odniesieniu do własnych wystąpień, jak i wystąpień innych uczestników”. Co więcej obowiązek ten pozostaje w mocy nawet po zakończeniu obrad. Regulamin zabrania też wszystkim uczestnikom nagrywania, filmowania i ujawniania wystąpień na kongregacjach generalnych i w małych grupach. Jakże słuszna decyzja w epoce kolejnych skandali z taśmami w tle, które nie ominęły nawet Watykanu.
„Informacyjny post” nie oznacza totalnego braku synodalnych wieści. Służyć temu mają codzienne briefingi i cotygodniowe konferencje prasowe. Dla mediów to oczywiście zbyt mało, jednak myślę, że to, co wielu okrzyknęło kneblowaniem wolności słowa przez papieża w istocie może przysłużyć się nie tylko mediom (jeśli nad spekulacjami przeważy informacja), ale i samym uczestnikom synodu. Trwa bowiem proces, w którym spotykają się ludzie, którzy wprawdzie różnie myślą, ale łączy ich wspólna wiara. Owocem może być nie to, czego się spodziewamy i już komentujemy, ale coś zupełnie innego. Tego spojrzenia wiary nie może zabraknąć.
I na koniec jeszcze jedna rzecz. Synod pokazuje, że Kościół zawsze potrzebuje oczyszczenia, swoistej naprawy. Obecne zgromadzenie synodalne rozpoczęło się we wspomnienie św. Franciszka z Asyżu, a papież noszący imię Biedaczyny z Asyżu przywołał polecenie dane jego imiennikowi: „idź i napraw mój dom”. Zamiast za wszelką cenę starać się zaglądać za synodalne kulisy otoczmy lepiej uczestników obrad gorliwą modlitwą. Bo choć wielu coraz trudniej w to uwierzyć celem synodu, jak mówi Franciszek, jest słuchanie Ducha Świętego, który „często burzy nasze oczekiwania, aby stworzyć coś nowego…”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.