Czas biegnie nieubłaganie do przodu. I za chwilę pozostaną jedynie wspomnienia o wakacjach. A warto ocalić te najcenniejsze, które będą procentować na przyszłość.
Oprócz narzekania na uciążliwość panujących upałów, okolicznościowych imprez związanych z dobiegającymi końca wakacjami, warto pójść krok dalej. I zatrzymać się w ostatnią niedzielę sierpnia, bo oto kalendarz liturgiczny podpowiada 27 sierpnia wspomnienie św. Moniki. To bardzo barwna postać z życia starożytnego Kościoła - mimo upływu czasu jej przesłanie jest bardzo aktualne i dziś, która wbrew logice i nadziei okazała się wytrwała, uparta i nieustępliwa. Kobieta, żona, matka, wyznawczyni wiary w Jezusa… a On potrafi czynić cuda w życiu tych, którzy Mu całkowicie zaufają. Monika przez 17 lat bez przerwy modliła się o nawrócenie swojego syna Augustyna. Szukając pocieszenia i pomocy u jednego z biskupów, usłyszała od niego takie oto słowa: „Proś dalej, nic więcej. Nie jest możliwe, aby poszedł na zatracenie syn tylu łez”.
Redaktor Monika Białkowska zauważa: „I trwało długie lata, zanim Augustyn dotarł wreszcie do Mediolanu, zanim spotkał wreszcie biskupa Ambrożego, zanim zapragnął wreszcie przyjąć chrzest. Stało się to na Wielkanoc 387 roku – biskup Ambroży ochrzcił Augustyna i jego syna Adeodata. I kiedy wracali do rodzinnej Tagasty, Monika zachorowała na febrę i zmarła, patrząc na nowo ochrzczonych syna i wnuka – jej misja była zakończona. A jej syn Augustyn, został kapłanem i biskupem, a potem świętym i doktorem Kościoła. A nie byłoby jego, gdyby nie było jej modlitw”. Tak więc prosto i zwyczajnie, bez niepotrzebnego zamartwiania się, pustego narzekania czy jałowej krytyki. Krok po kroku, godzina po godzinie…
Nieraz zżymamy się, że tyle wysiłku, a efekt niewspółmierny do zamierzonego. Przy tym wszystkim często brakuje nam cierpliwości i wytrwałości w szturmowaniu nieba. Nie wszystko da się załatwić od razu, także w naszym codziennym załatwianiu prozaicznych spraw. A to nie taki kolor, a to trzeba poczekać za kolejną dostawą, wzrost cen, nie można znaleźć ulubionej marki, bo akurat zamknął się ostatni w mieście sklep. Wytrwałość uczy spojrzenia dalej i dostrzegania więcej. Chwilowy efekt „wow” staje się w tej perspektywie jak bańka mydlana, z której cieszy przez moment dziecko, ale jej żywot trwa krótko.
Słowa uczą a przykłady pociągają. I tak jest również w tym wypadku. Osobiście zachwyciłem się świadectwem Lidii Grychtołówny, która ma 95 lat i słuch absolutny. Ćwiczy 2,5 godziny dziennie, a przed koncertami dużo więcej. Jak sama wyznała: „Bo jak się nie ćwiczy, nie powinno się występować publicznie. Wtedy prezentuje się karykaturę utworu, a nie dobre granie". To świadectwo jest doskonałą receptą i jeszcze lepszą zachętą dla tych, którzy (zbyt) szybko się zniechęcają, aby sentymentalne wspomnienia nie zagłuszały w nich czujności, ale stawały się okazją do wytrwałego podążania przez trudy do gwiazd.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.