Teologia nie odpowiada jednoznacznie na pytanie, czy Maryja została wniebowzięta za życia czy po doświadczeniu śmierci. Ale...
15 sierpnia Kościół świętuje jedną z największych uroczystości maryjnych: Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. To uroczystość obchodzona zarówno przez chrześcijan zachodnich jak i wschodnich, sięgająca swoją tradycją jeszcze V wieku. Jedne z najstarszych wzmianek dotyczą sytuacji, gdy cesaroza Pulcheria, chcąc zbudować w Konstantynopolu kościół Matki Bożej, poprosiła biskupa Jerozolimy o relikwie. Ten odpowiedział cesarzowej, że nie pozostały żadne relikwie po Maryi, bo została z ciałem wzięta do nieba, "jak wiemy ze starożytnego i bardzo pewnego źródła".
Przez długie wieki między chrześcijanami wschodnimi a zachodnimi wykształcił się spór dotyczący tego, kiedy Maryja została wzięta do nieba: czy jeszcze za życia czy już po śmierci. Spór ten widoczny jest nawet w nazwie święta (Wniebowzięcie na zachodzie i Zaśnięcie na wschodzie), jak również w ikonografii, która na zachodzie przedstawia żyjącą Maryję zabieraną do nieba, zaś na wschodzie popularny jest wizerunek Maryi "śpiącej". Nawet wydany w 1950 r. przez Piusa XII dogmat uznający wniebowzięcie za pewnik, nie rozstrzygnął czy dokonało się przed czy po śmierci.
Z czego wynika interpretacja zachodnia? Z rozumienia śmierci jako kary za grzechy. Jeśli Maryja była bez grzechu, to nie mogła przecież umrzeć! Ten sposób myślenia o wniebowzięciu podważył w jednej ze swych katechez Jan Paweł II. Papież zwrócił uwagę na fakt, że od momentu ukrzyżowania interpretacja śmierci w kluczu kary za grzechy jest nieuprawniona, bo Jezus, nawey niosąc nasze grzechy, sam był przecież bez grzechu.
Mocno brzmi w tym kontekście papieskie pytanie: "Czy Maryja nie doświadczając śmierci nie stałaby się większa od swojego Syna, który będą Bogiem i człowiekiem doświadczył umierania i śmierci?". Jan Paweł II przytacza w odpowiedzi myśl Seweriusza z Antiochii, który stwierdził, że "Aby uczestniczyć w Chrystusowym zmartwychwstaniu, Maryja musiała przede wszystkim podzielić Jego śmierć".
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).